Z notatnika przewodniczącego pewnego zespołu nadzorującego.
część 4.
część 4.
Kolejny egzamin, znów z koleżanką Pączusią. Tak swoją drogą
jest to dość charakterystyczne dla naszej szkółki – jakoś bardziej można się
spodziewać powielenia niż nowatorstwa. Jeśli zaś już zdarza się jakaś innowacja,
to raczej z gatunku takich jak najnowszy grafik dyżurów, w którym dostałem ich
prawie trzy razy więcej niż dotychczas. Zastanawiam się czy tajemnica nie tkwi
w zapadalności nazwisk w umyśle wice, który być może działa jak karabin
maszynowy – jak się do niego podepnie taśmę, to strzela póki się ona nie
skończy. Kto wie…?
Teraz siedzimy w katakumbach. Ciekawe miejsce o bogatej
historii. Najpierw była tu chyba jakaś graciarnia. Potem, kiedy zgodnie ze
światłą zasadą „pieniądz idzie za uczniem” dopchano nam 20% klas więcej,
zrobiono tu salę lekcyjną. Wkrótce kolega Fagin zaanektował ją na salę
katechetyczną i swoje eventy. Kiedy zaś nasza baza sportowa stopniała w oczach,
salę sekularyzowano i zrobiono z niej miejsce ćwiczeń fizycznych.
A teraz w tym podziemiu fafnaście osób pisze maturę z fizyki.
Muszę przyznać, że już to budzi we mnie niejaki podziw dla nich, gdyż wyznam z pewnym
wstydem iż fizyka była dla mnie zawsze tajemniczą sferą immunizowaną na moje
poznanie.
Ciężko zmagam się z sennością, nawet cola nie pomaga. Co i
rusz zaliczam blackout - łapię się na tym że oczy mi się już zamknęły, a głowa robi „fajt!”
do przodu lub na bok. Obok koleżanka Pączusia walczy równie usilnie. Do tego
krzesło fatalne – składane rachityki, na których nie można się huśtać. Kto to
widział takie krzesła zespołowi nadzorującemu dawać! No oburzające, doprawdy. Następnym
razem zażądam przynajmniej tapicerowanego! ;-))
Układ matur w tym tygodniu wyraźnie wskazuje na to, że CKE
już zupełnie oderwało się od styczności ze szkolnymi realiami. Pomysł, żeby masowe
egzaminy, tzn. z przedmiotów które zdają wszyscy bądź większość, robić nie dzień
po dniu, ale w co drugi dzień jest… eee… niedomówienie takie. Ci ludzie
najwyraźniej nie mają pojęcia jak wygląda frekwencja i jakość pracy młodzieży,
która ma taki tydzień:
poniedziałek wtorek środa czwartek piątek
lekcje wolne lekcje wolne lekcje
I to wszystko, dodajmy, po długiej „majówce”, kiedy mieli 9
dni wolnego! Za cenę zaledwie 3 dni małowartościowej nauki można mieć 2
tygodnie wolnego – kto by nie chciał? W efekcie zamiast klas mieliśmy w tym
tygodniu ich reprezentacje, w okolicach połowy składu.
A jak tu zaczynać nowy temat, kiedy większości klasy nie ma?
Na tym tle moje czorty wypadły
wręcz rewelacyjnie przychodząc prawie w komplecie, przynajmniej na ważne
lekcje [1].
Znów mogę poczynić obserwacje z zakresu „mody egzaminacyjnej”.
Rozumiem, że jest ciepło, ale sportowa bluzeczka nawet nie na ramiączkach, ale
na tasiemkach, jakoś mi się nie mieści w kategorii stroju stosownego na maturę.
Choć i tak wszystko dziś przebija panna przede mną. Ja rozumiem, że Bozia skąpo dobrą
figurę ludziom rozdaje [2], ale po to krytyczny i twórczy umysł dorzuca [3], by
jakoś strojem ją maskować. A tu dziewczę postury zdecydowanie okazałej – bary jak
u kulomiota, pupa jak rufa kontenerowca, do tego włosy długie i przylizane. Na to dopasowana koszulka bez rękawów, na ramiączkach oraz obcisłe dżinsy typu narrow. Koszulka
czarna, więc kontrast tylko drastycznie podkreśla ile tam kochanego ciałka. W
sumie wrażenie fatalne, ilustracja jak się nie należy ubierać na maturę i w
ogóle.
[1] Nie będę się czepiał, że wydębili od rodziców zwolnienia z WF, jeśli tenże odbywa się w formie wycieczki do parku (w męskiej klasie!).
[2] Sam nad własną ubolewam :-P
[2] Sam nad własną ubolewam :-P
[3] Wiem, wiem… niektórym.
A wybierasz się w weekend na Warszawskie Targi Książki?
OdpowiedzUsuńNie powinienem - nawydaję tylko pieniędzy, a i tak mam ponad metr bieżący nieprzeczytanych z dotychczasowych zakupów. Z targów księgarskich to bywam na Targach Książki Historycznej na jesieni.
UsuńA coś potrzebujesz?
hm... jakiś znany mi scenariusz. nie ważne, czy matura, czy szkolna dyskoteka, czy przygotowanie raportu. przy 92 pracownikach jakoś moje nazwisko pada z ponadprzeciętną częstotliwością. a zaraz zaczną się ustne... wice na bank mnie uwielbia :P
OdpowiedzUsuńa na dodatek na fizyce siedząc o 14 przeżyłem koszmar - a propost mody egzaminacyjnej... w pierwszej ławce uczennica, która najwyraźniej zapomniała spódnicy! trauma do końca życia... ale cóż, tak to jest, jak się nie umie powiedzieć nie i nie ma się jeszcze dyplomowania. ale jeszcze 3 lata wytrzymam!
Jako członek zespołu nadzorującego winieneś zająć miejsce zapewniające Ci należyty dozór nad piszącymi. Dlatego najpierw szybkie rozpoznanie zagrożeń, a potem wybór odpowiedniego miejsca. :-)
UsuńTeż nie mam dyplomowania, ale nie wydaje mi się, aby cokolwiek miało to do rzeczy.