piątek, 11 maja 2012

W śnie się nurzę na maturze


Z notatnika przewodniczącego pewnego zespołu nadzorującego.
część 4.

Kolejny egzamin, znów z koleżanką Pączusią. Tak swoją drogą jest to dość charakterystyczne dla naszej szkółki – jakoś bardziej można się spodziewać powielenia niż nowatorstwa. Jeśli zaś już zdarza się jakaś innowacja, to raczej z gatunku takich jak najnowszy grafik dyżurów, w którym dostałem ich prawie trzy razy więcej niż dotychczas. Zastanawiam się czy tajemnica nie tkwi w zapadalności nazwisk w umyśle wice, który być może działa jak karabin maszynowy – jak się do niego podepnie taśmę, to strzela póki się ona nie skończy. Kto wie…?

Teraz siedzimy w katakumbach. Ciekawe miejsce o bogatej historii. Najpierw była tu chyba jakaś graciarnia. Potem, kiedy zgodnie ze światłą zasadą „pieniądz idzie za uczniem” dopchano nam 20% klas więcej, zrobiono tu salę lekcyjną. Wkrótce kolega Fagin zaanektował ją na salę katechetyczną i swoje eventy. Kiedy zaś nasza baza sportowa stopniała w oczach, salę sekularyzowano i zrobiono z niej miejsce ćwiczeń fizycznych. 

A teraz w tym podziemiu fafnaście osób pisze maturę z fizyki. Muszę przyznać, że już to budzi we mnie niejaki podziw dla nich, gdyż wyznam z pewnym wstydem iż fizyka była dla mnie zawsze tajemniczą sferą immunizowaną na moje poznanie.

Ciężko zmagam się z sennością, nawet cola nie pomaga. Co i rusz zaliczam blackout - łapię się na tym że oczy mi się już zamknęły, a głowa robi „fajt!” do przodu lub na bok. Obok koleżanka Pączusia walczy równie usilnie. Do tego krzesło fatalne – składane rachityki, na których nie można się huśtać. Kto to widział takie krzesła zespołowi nadzorującemu dawać! No oburzające, doprawdy. Następnym razem zażądam przynajmniej tapicerowanego! ;-))

Układ matur w tym tygodniu wyraźnie wskazuje na to, że CKE już zupełnie oderwało się od styczności ze szkolnymi realiami. Pomysł, żeby masowe egzaminy, tzn. z przedmiotów które zdają wszyscy bądź większość, robić nie dzień po dniu, ale w co drugi dzień jest… eee… niedomówienie takie. Ci ludzie najwyraźniej nie mają pojęcia jak wygląda frekwencja i jakość pracy młodzieży, która ma taki tydzień:

poniedziałek         wtorek            środa           czwartek          piątek

     lekcje                 wolne              lekcje              wolne            lekcje

I to wszystko, dodajmy, po długiej „majówce”, kiedy mieli 9 dni wolnego! Za cenę zaledwie 3 dni małowartościowej nauki można mieć 2 tygodnie wolnego – kto by nie chciał? W efekcie zamiast klas mieliśmy w tym tygodniu ich reprezentacje, w okolicach połowy składu.  A jak tu zaczynać nowy temat, kiedy większości klasy nie ma? Na tym tle moje czorty wypadły wręcz rewelacyjnie przychodząc prawie w komplecie, przynajmniej na ważne lekcje [1].

Znów mogę poczynić obserwacje z zakresu „mody egzaminacyjnej”. Rozumiem, że jest ciepło, ale sportowa bluzeczka nawet nie na ramiączkach, ale na tasiemkach, jakoś mi się nie mieści w kategorii stroju stosownego na maturę.

Choć i tak wszystko dziś przebija panna przede mną. Ja rozumiem, że Bozia skąpo dobrą figurę ludziom rozdaje [2], ale po to krytyczny i twórczy umysł dorzuca [3], by jakoś strojem ją maskować. A tu dziewczę postury zdecydowanie okazałej – bary jak u kulomiota, pupa jak rufa kontenerowca, do tego włosy długie i przylizane. Na to dopasowana koszulka bez rękawów, na ramiączkach oraz obcisłe dżinsy typu narrow. Koszulka czarna, więc kontrast tylko drastycznie podkreśla ile tam kochanego ciałka. W sumie wrażenie fatalne, ilustracja jak się nie należy ubierać na maturę i w ogóle.
________________________________
[1] Nie będę się czepiał, że wydębili od rodziców zwolnienia z WF, jeśli tenże odbywa się w formie wycieczki do parku (w męskiej klasie!).

[2] Sam nad własną ubolewam :-P

[3] Wiem, wiem… niektórym.

4 komentarze:

  1. A wybierasz się w weekend na Warszawskie Targi Książki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie powinienem - nawydaję tylko pieniędzy, a i tak mam ponad metr bieżący nieprzeczytanych z dotychczasowych zakupów. Z targów księgarskich to bywam na Targach Książki Historycznej na jesieni.
      A coś potrzebujesz?

      Usuń
  2. hm... jakiś znany mi scenariusz. nie ważne, czy matura, czy szkolna dyskoteka, czy przygotowanie raportu. przy 92 pracownikach jakoś moje nazwisko pada z ponadprzeciętną częstotliwością. a zaraz zaczną się ustne... wice na bank mnie uwielbia :P

    a na dodatek na fizyce siedząc o 14 przeżyłem koszmar - a propost mody egzaminacyjnej... w pierwszej ławce uczennica, która najwyraźniej zapomniała spódnicy! trauma do końca życia... ale cóż, tak to jest, jak się nie umie powiedzieć nie i nie ma się jeszcze dyplomowania. ale jeszcze 3 lata wytrzymam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jako członek zespołu nadzorującego winieneś zająć miejsce zapewniające Ci należyty dozór nad piszącymi. Dlatego najpierw szybkie rozpoznanie zagrożeń, a potem wybór odpowiedniego miejsca. :-)

      Też nie mam dyplomowania, ale nie wydaje mi się, aby cokolwiek miało to do rzeczy.

      Usuń