poniedziałek, 7 maja 2012

Jasny rozkaz

Dzisiaj na maturach byłem jako rezerwa. A co to jest rezerwa? Może poniższa scenka z (dzisiejszego) życia to przybliży.

Przyszedłem do pracy rano. Rzut oka na rozpiskę, po którym przeszedłem się po zespołach nadzorujących dopytać się czy kompletne. Wszyscy przyszli, czyli nie było potrzeby żadnego zespołu sztukować zastępstwem mojej zacnej osoby. Poszedłem więc do wice po autorytatywne rozstrzygnięcie.

Ja: - Cześć! Mam pytanie. Jestem dziś w rezerwie, ale matura nakłada mi się na lekcje. I tu pytanie: mam siedzieć na korytarzu przed salami, w których piszą, czy mam iść na lekcję?

Wice: - Na lekcję. Ale jak ty jesteś rezerwa, to tylko rano masz być, w razie gdyby ktoś z komisji nie przyszedł, to ty wtedy za niego wchodzisz.

Ja: - OK, dziękuję.

Myślę sobie: Super, ale jak już przyszedłem te parę godzin przed swoimi lekcjami, to może się choć na coś przydam i podyżuruję na korytarzu maturalnym, bo któryś zespół może potrzebować pomocy, a u nas zostało to zorganizowane... no - jak u nas.

Chodzi o to, że żadnemu członkowi zespołu nadzorującego ( czyli na pisemnej maturze) nie wolno wyjść z sali w czasie matury. Kiedy potrzebują jakiejkolwiek pomocy, mają przekazać informację na zewnątrz i otrzymać pomoc od ludzi spoza sali. Ponieważ komórka nie wchodzi w rachubę, na korytarzu musi ktoś siedzieć, żeby przewodniczący zespołu nadzorującego mógł tę informację przekazać, np. wezwać dyrektora szkoły w razie stwierdzenia niesamodzielnej pracy, by ten mógł unieważnić egzamin. U nas dyrekcja zaordynowała, że mają to robić nauczyciele, lub woźni. W praktyce, ponieważ nauczycieli jest przymało, spadło to na woźnych.

"Jak będziecie czegoś potrzebowali, to tylko uchylcie drzwi. Tam jest pan woźny, on zaraz do was podejdzie i mnie wezwie albo co tam trzeba będzie."
Dyrekcja

Owszem, woźny jest, tylko że siedzi kilkadziesiąt metrów dalej, za zamkniętymi drzwiami. No, ale system powiadamiania zadekretowany i jest.

Posiedziałem na korytarzu maturalnym, pochodziłem, posiedziałem, pochodziłem, posie... poszedłem w końcu do pokoju nauczycielskiego poczynić niezbędne przygotowania do lekcji, sprawdzić zastępstwa, komunikaty itp.

Akurat do pokoju wchodzi wice.

Wice: Ale ty tam zaglądaj na dół, gdzie oni piszą!
Ja: ...

Bo i co tu odpowiedzieć?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz