wtorek, 29 maja 2012

O węgorzu i kiepskim wychowawcy

Nie radzę sobie z klasą i powinienem zrezygnować z wychowawstwa. :-(

* * *

Najechały mnie absolwentki z mojej zapoprzedniej klasy (pozbyliśmy się ich 4 lata temu). Nie widzieliśmy się ze 3 lata. Najpierw pisnęły: "Jaki chudzina!" A potem stwierdziły, że wyglądam jakbym wyszedł ze szpitala onkologicznego. Fakt, że od ich czasów trochę schudłem, ale odchudzony kaszalot nie staje się jeszcze automatycznie węgorzem. 
Zajęczałym zgodnym chórem, jakie wtedy były głupie, jakie głupoty robiły. Gdyby z obecną wiedzą znowu miałyby być w szkole, to by mnóstwo rzeczy inaczej robiły. No i nie doceniały tego co miały.

* * *

Dyrekcja nasza miłościwie nam panująca niedawno rozgromiła konkurencję w konkursie na trzecią kadencję. Zważywszy na plotki, iż w konkursie wystartują tuzy i filary Klubu im. Turkucia Podjadka to niewątpliwie pozytywna informacja. Fakt, że w konkursie startowała tylko jedna kandydatka w niczym nie umniejsza skali sukcesu.

* * *

Koleżanka Szepcząca naskoczyła na mnie, jak mogłem nie zagrozić Kowalskiej, a Malinowską i owszem. Uprzejmie wyjaśniłem - jak mogłem, a jej się ulało że Kowalska nie jest taka niewinna, żetożetamtożeowamto. Bardzo grzecznie wytłumaczyłem, że o jej problemach z wiarygodnością Kowalskiej to ja się dowiaduję dopiero teraz. Jedyne informacje jakie miałem na temat tej panny to z zebrania zespołu, na którym koleżanka Szepcząca odmalowała obraz dziecka wymagajacego pomocy i wsparcia. Obraz ten wzmocnił zastępca koleżanki Szepczącej (czyli II wychowawca) chodzący ostatnio i proszący, żeby dziecku pomóc. No to dziewczynie pomogłem prolongując terminy popraw i zaliczeń. Żadnych prezentów nie było i nie będzie. A Malinowska to leń śmierdzący jawnie op...ący się na moich lekcjach. 

Skoro koleżanka Szepcząca miała z pogrywającą panną jakieś przejścia to należało mnie (i nas) o tym zawczasu poinformować że sytuacja uczennicy się zmieniła - jasnowidzem nie jestem. Zastępcę sobie sama wybrała i jeśli nie dogadali się w tej sprawie to niech mają pretensje do siebie, a nie do mnie. Byłem wielce powściągliwy i kulturalny, bo bez trudu mógłbym sobie wyobrazić bardziej dobitne skomentowanie takich pretensji.

5 komentarzy:

  1. Jak to dobrze, że jedyny kontakt ze szkoła mam tylko na tym blogu.

    OdpowiedzUsuń
  2. heh, przypomniała mi się sytuacja sprzed dwóch lat jak naskoczyła na mnie jedna nauczycielka, że zmieniłem w ostatnim momencie ocenę jednej uczennicy z ndst na dop, ile ja się nasłuchałem, że jestem niekonsekwentny... mój komentarz był krótki - ja nie wtrącam się do wystawiania ocen przez innych i nie pozwolę się wtrącać innym do tego, co ja w dzienniku wystawiam, a uczennica wtedy nauczyła się na ostatnią poprawę, więc miała już wszystko zaliczone, więc zdecydowałem, że późno, bo późno, ale zaliczyła, o! ;) Od tamtej pory nikt nawet nie próbuje mnie przekonać do zmiany oceny... heh... ;) Choć w tym roku mam jeden dylemat z jednym uczniem i tu jakaś rada by się przydała, heh...

    OdpowiedzUsuń
  3. Sprawa z koleżanką Szepczącą jest między innymi dlatego tak interesująca, że nietypowa, bo nie pamiętam, żeby ktoś do mnie startował z takim przekazem i to nawet nie o słowa chodzi, tylko o emocje. Zresztą ja chyba nie uchodzę za krwiożerczego potwora wyrzynającego dziatwę w klasyfikacji.

    Jeśli serio z tą radą, to wal na priva.

    OdpowiedzUsuń