niedziela, 24 czerwca 2012

Trzymać się! Rady na kursie!

Trzeba by się zbierać do spania, żeby się wyspać przed jutrzejszym dniem, ale jak zwykle nie mogę się zebrać i pewnie również jak zwykle położę się po pierwszej.

Jutro mamy radę klasyfikacyjną, a w czwartek zatwierdzającą. To, że z prawnego punktu widzenia taki podział jest z kapelusza wytrząśnięty, nie ma większego znaczenia. Rada klasyfikacyjna jest jedna - to ta na której przyjmowana jest uchwała w sprawie wyników klasyfikacji, czyli czwartkowa. A jutrzejsze zebranie to w gruncie rzeczy zwykłe zebranie na którym będziemy zapoznawać Dyrekcję z wynikami klasyfikacji. 

Zawsze mnie zadziwia organizacja tego przedsięwzięcia. Wychowawcy po kolei [1] podają na forum dane, które wypisali sobie w specjalnym formularzu[2], a Dyrekcje sobie te dane notują. Wszystko odbywa się na forum plenarnym.
Otóż pojąć nie mogę gdzie tu sens.

1) Po co Dyrekcja zapisuje sobie w pośpiechu i odręcznie dane, które dostaje w przejrzystej formie na standardowych formularzach? Zapisywanie miało sens dawniej, zanim wprowadziliśmy te formularze[3] i wychowawcy podawali dane w różnej kolejności. Ale przecież już od ładnych kilku lat formularze są!

2) Dawniej wyniki klasyfikacji oddziału [4] wychowawca przedstawiał w gronie "zespołu uczącego" czyli nauczycieli uczących w danym oddziale. Miało to sens, bo byli to ludzie znający tych uczniów. Ci, którzy w tym oddziale nie uczyli, nie byli obecni, bo i po co? Po kiego grzyba mi słuchać, że Staś Kowalski ma wzorowe, a Zosia Malinowska najwyższą średnią w klasie 2c, skoro ani klasy, ani rzeczonych dzieci nie kojarzę nawet z widzenia? Moja obecność jest zbędna i bezużyteczna (o sobie piszę przykładowo, bo ja z uwagi na piastowaną synekurę i tak muszę siedzieć na wszystkich).
Mam wrażenie, że psina leży pogrzebana tam, gdzie Dyrekcja odkryła że nauczyciele wychodzą kiedy skończy się zebranie ostatniego oddziału w którym uczą. A Dyrekcja i pechowcy uczący w ostatnim oddziale - siedzą! No a że tak krzycząca niesprawiedliwość nie może być tolerowana, więc teraz siedzimy wszyscy na kupie w ścisku i irytacji od pierwszego do ostatniego oddziału.

3) Konsekwencją powyższego rozwiązania są tyleż niepotrzebne co bezpodstawne dyskusje, przeciagające całość zebrania. W szczególności punktem zapalnym są oceny zachowania. Zdarza się, że ta czy inna persona z grona troskliwie pielęgnuje pamięć o incydencie sprzed miesięcy z udziałem ucznia i niczym czujny myśliwy w zasadzce tylko czeka na okazję, by gromko interweniować kiedy jest nieusatysfakcjonowana oceną zachowania zbrodniarza (zwykle nie jest). Urażone ego wymaga przypomnienia wszystkim o doznanej krzywdzie. W wąskim gronie zespołu uczącego taka dyskusja zwykle szybko gasła[5], za to na zebraniu plenarnym rozlewa się szeroko jak powódź po stepie, produkcja piany bije rekordy, wkrótce coraz mniej osób wie i rozumie o czym się aktualnie mówi, a protokolant jest bliski zejścia bo nie wie już co kto mówi i co on biedny ma zanotować. 
Tymczasem wszelkie dyskusje nad zasadnością oceny zachowania w ogóle nie powinny mieć miejsca, bo wg prawa ustala ją wychowawca klasy (po zasięgnięciu opinii ucznia, oddziału i nauczycieli), a reszcie nic do tego. Opinia ma to do siebie, że nie jest wiążąca. Wychowawca ma się z nią zapoznać, ale ostateczną decyzję podejmuje sam. 
Rada pedagogiczna nie ma prawa wtrącać się w ustalanie oceny zachowania, a jak czytam co się w niektórych szkołach w Polsce wyprawia to  czysta żenada. Wszelkie uchwały rady pedagogicznej w sprawie np. obniżenia oceny zachowania, albo zobowiązujące wychowawcę do ustalenia oceny nie wyższej niż... są bezprawne i kompromitujące dyrektorów, jako nie znających podstawowego aktu prawnego, czyli Rozporządzenia MEN w sprawie warunków i sposobu oceniania, klasyfikowania i promowania uczniów i słuchaczy oraz przeprowadzania sprawdzianów i egzaminów w szkołach publicznych.
Wszelkie takie dyskusje powinny być ucinane i tłumione. A w praktyce bywa, że strażaka się widzi w kurcgalopku z bańką nafty.
______________________________________
[1] Albo nie po kolei. Jeśli mają niezłe notowania i wiarygodną bajeczkę lądują na pasujące im miejsce kolejki.

[2] Jam ci to, nie chwaląc się, uczynił - Zagłoba! ;-)

[3] Zrobiłem je, żeby ułatwić zbieranie i obróbkę danych.

[4] Potocznie zwanego klasą.

[5] No... zwykle. Aktualny rekord należy do piszącego te słowa, którego zebranie trwało ponad 2,5 godziny. Przyczynę można wywnioskować ze słów Keldy, która rozbawiona powiedziała: "To paradne! Jako jedyny z nas oceniłeś zachowanie dokładnie tak, jak należało wg WSO [tzn. zasad oceniania] i jako jedyny dostałeś za to po głowie!" A od kogóż to ja dostałem po głowie, to już się drodzy Czytelnicy sami domyślcie. A dlaczegóż dostałem? Bo jako jedyny wśród zebranych znałem dokładnie rzeczone WSO.

5 komentarzy:

  1. 1. Pamiętam, że kiedyś zastanawiałem się czy Wy na takich radach siedzicie i wychowawca klasy 2b odczytuje wszystkie oceny każdego ucznia :]

    2. Czy te oceny z zachowania do czegoś komuś są potrzebne?? Bo o ile pamiętam to jak ktoś miał niepoprawne (naganne??) to mimo wysokiej średniej nie mógł mieć czerwonego paska.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. Wychowawca który by spróbował czegoś takiego zostałby momentalnie zagryziony na miejscu.
      2. Dobre pytanie. Funkcja wychowawcza dzisiejszej szkoły została mocno zredukowana. Ocena zachowania faktycznie liczy się przy pasku, ale poza tym to liczy się o tyle tylko, o ile przywiązują do niej wagę rodzice. Czyli coraz mniejszą. To informacja na temat zachowania dziecka. A ponieważ rodzice przeważnie nie chcą się konfrontować z problemami dziecka, więc udają wtedy że oceny zachowania nie widzą.

      Usuń
    2. 2. Teraz najważniejsze jest żeby dziecko nie było zagrożone, bo przecież dobrze się uczy to czasami musi odreagować. A poza tym teraz jest bezstresowe wychowanie.

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Owszem, z roku na rok coraz większa. Ale wiedz, że przeczytałeś tylko o fragmencie wszystkich działań nauczycieli na koniec roku.

      Usuń