piątek, 22 czerwca 2012

Koń z karuzeli

Dwa ananasy z mojej klasy wybroniły się wreszcie przed jedynkami. Faktem jest, że koleżance Dymiącej aureolka powinna urosnąć za to jak ich ciągnęła [1]. W każdym razie zanosi się na sensację: moje diablęta weneckie nie będą miały ani jednej jedynki! Jak na naszą szkółkę to już nieliche osiągnięcie, a jak na ten profil klasy to już u nas absolutny ewenement. 

Rozbrajający są. Poziom rozwoju emocjonalnego - wczesne gimnazjum. Ilość energii jakiej wymagają ruszyłaby z mułu krążownik. Spodziewać się można po nich wszystkiego. Jeden z nich od paru dni cieszy się, że wyszedł z kilku zagrożeń i ZDAJE. Dziś wiedziony nagłym przypływem entuzjazmu z tego powodu, znienacka podjechał do mnie na krześle na kółkach i się przytulił cały przeszczęśliwy. I jak tu tych choler nie lubić? A chwilę potem wylądowałem na dywaniku u Dyrekcji, z okazji pyskówki jednego z moich z woźnym.

Może zabawnie się to czyta, ale dla wychowawcy takie szarpanie od bandy do bandy jest okropnie obciążające dla psychiki. Jedną pociesz, drugą przytul, trzeciego pochwal, czwartego opieprz, a piątego wytłumacz i zmotywuj do czegoś na co zupełnie nie ma ochoty. I to wszystko z marszu, bez uprzedzenia, nieraz naraz.

A kiedy wraca się do pustego domu i samotnego życia to z jednej strony jest poczucie odsapnięcia od tego młyna, ale z drugiej strony przestawienie na zupełnie inne obroty, zupełnie inną gęstość emocjonalną, inne tempo życia. Tam masz podświadome poczucie, że jesteś jakoś komuś potrzebny, dla kogoś choć na ułamek chwili ważny, bo użyteczny do czegośtam. Tu - wprost odwrotnie, masz wrażenie, że jesteś sam, nikomu nie potrzebny, nie zauważany, zbędny. Jak koń z karuzeli - póki na niej się kręcący, póty budzący zainteresowanie. Zdjęty z niej i złożony pod płotem - budzący w najlepszym razie obojętność, o ile w ogóle zwracający uwagę.

* * *

Muszę skorygować swoje wczorajsze deklaracje. Jednak przybańczę dwie sztuki. Zupełnie zapomniałem, że próbuję wyciągnąć jeszcze Mołojca, ale otaborzył się solidnie i bronił przed dopem nadzwyczaj krzepko. Moja chęć przepuszczenia go nie wystarczyła i klops - druga pała.
______________________________________
[1] ...wśród kwiatków w rodzaju "Woda to pierwiastek"!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz