środa, 27 czerwca 2012

"Czarny czwartek" w szarą środę

Arkusze wypełnione, no, prawie wypełnione - nieobecności dopiszę kiedy rok szkolny się skończy. Świadectwa wydrukowane, ostemplowane i podpisane. Projekt zmian w dokumentacji szkolnej przygotowany i oddany Dyrekcji. Zakres do poprawki przygotowany. Tłumaczenie rodzicowi, dlaczego nie życzę sobie prezentów na koniec roku, ani kwiatków. Mam wrażenie, że niektórzy reagują na takie deklaracje, jakby była to moja zawoalowana groźba wyrzucenia ich dziecka ze szkoły. W głowie im się nie mieści, że nauczyciel może nie chcieć prezentów, słodyczy, kwiatków itp. Więcej przyjemności sprawi mi uczeń, którzy przyjdzie  i powie coś w rodzaju: "Dziękuję, panie profesorze, za ten rok co pan z nami miał." albo "Dziękować, sorze, zajebiście u pana było!" (autentyczne), niż przyniesie coś co sam mogę sobie w sklepie za rogiem kupić.

Z "reprezentacjami" klas byliśmy dziś w Świątyni pw. Kurtyki, czyli w ośrodku IPN na projekcji "Czarnego czwartku" Antoniego Krauzego. Jak zwykle na polskim filmie - kiepski dźwięk, przez który mniej więcej połowy nie usłyszałem. Sam film smutny. Scenografia wydała mi się jakaś... nieprzekonująca. Poza tym film prześlizguje się nad tym, jak doszło do przygotowania masakry - trzeba było tu zbudować jakąś historię, a nie luźny ciąg obrazków. Niechby był kontrowersyjny, ale żeby był jakiś. A tak - jest letni, nie ma w nim pasji. Nie czuje się porywu twórców. Nie widać, żeby ten temat ich prawdziwe zaangażował, żeby powstał z potrzeby podzielenia się z widzem swoją wizją tamtych zdarzeń. To mały film.

Poszedłem do księgarni kupić książkę na nagrodę dla Śpiocha, bo ta , którą wybrałem ze szkolnych zakupów mi jakoś nie leży. Wczoraj jeszcze wyprawiłem się do marketu po cukierki dla moich diabląt weneckich. Nie dostały na dzień Dziecka, to dostaną na zakończenie roku. 1. czerwca im nie dałem, bo wkurwiły mnie wtedy tak, że miałem ochotę poczęstować ich wiązką granatów a nie cukierkami. Przeszło kilo czekoladek chyba starczy, żeby cholery zapomniały jaki podły wychowawca im się trafił.

5 komentarzy:

  1. Filmu jeszcze nie widziałem, więc sam nie mogę ocenić, ale nieco zdziwiła mnie Twoja opinia, bo dość powszechnie był on chwalony...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. De gustibus itd.;-) Mnie film się nie spodobał. Zarówno jako ukazanie pewnego zdarzenia historycznego, jak i jako utwór filmowy. Wątki są słabo powiązane; momentami miałem wrażenie pewnej komiksowości narracji, tzn. zamiast ciągu - obrazki.

      Usuń
  2. Książkę kupowałeś z własnych funduszy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, za dużo zawracania głowy z tłumaczeniem i proszeniem Rady Rodziców o zgodę na osobny zakup, fakturą itp.

      Usuń
  3. niech już będzie ten piątek i miejmy to z głowy - to całe zakończenie i tym podobne rzeczy :D i fakt, podziękowania znaczą więcej niż jakiś prezent, choć np. kubek, który dostałem od mojej dawnej klasy wychowawczej, na którym wypisali swoje imiona, mi się bardzo podoba i zawsze patrzę na niego z sentymentem :)

    OdpowiedzUsuń