środa, 20 czerwca 2012

O spodniach i krowim stadzie

W szkółce dziś 6,5 godziny, choć lekcji tylko dwie. Ale trzeba było jakieś poprawy pokończyć, nauczycieli połapać, żeby zachowanie moich diabląt weneckich mi skwitowali, same też diablęta przyhaltować, żeby samoocenę zachowania zrobiły. Walkę z kompem i netem stoczyć, żeby oceny do elektronicznego wpisać (częściowo tylko udaną, bo net zszedł, bejbi, net zszedł). I tak zeszło. 

Plany samorządowo-ministerialne jak ukrócić nauczycielskie eldorado, o których donosi dzisiejsza prasa jakoś nie specjalnie mnie poruszyły -  i tak zrobią z nami co będą chcieli, czyli wydymają na sucho, a to krowie stado czyli moja szacowna grupa zawodowa nawet się nie ruszy.

Z jednej strony chciałbym, żeby się już to zamieszanie z końcem roku skończyło, ale z drugiej strony do urlopu mi nie pilno. I tak tkwię w swoistym stanie rozdarcia? rozkroku? zawieszenia? Sam nie wiem.

Tknięty nagłym impulsem [1] wygarnąłem z szafy spodnie z czasów żałości i kaszalocji i zręcznem ruchem posłałem na śmietnik. Miłą była chwila powiedzenia sobie, że jednak te dwa numery rozmiaru z pasa zgubiłem. Jakby nie patrzeć - sukces, tym bardziej że bez wyrzeczeń [2]. Z drugiej strony: i co z tego? Ano nic.

__________________________________
[1] Swoją drogą: czy może być nie nagły impuls?

[2] Diet, weidera itp.

2 komentarze:

  1. W sobotę będziesz miał fajną imprezę w Ogrodzie Krasińskich - imieniny Jana Kochanowskiego - warto się wybrać przynajmniej na kiermasz książek (12.00-22.00) i wystawę w Pałacu Rzeczypospolitej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiedziałem - dzięki.
      Kiermasz książek niestety grozi zakupem książek, a ja w tym miesiącu muszę już mocno pilnować sakiewki.:-( Właśnie sobie nabyłem dwa tomy "Słowian" Michałka przecenione z 60 na 25 złociszy za tom :-).

      Usuń