niedziela, 3 czerwca 2012

Rodzinne bułeczki

Niedziela. Pogoda troszkę się poprawiła - cieplej i wiatr zelżał. Pojechałem do marketu, żeby pod pretekstem zakupów ruszyć się z domu. 
Kiedy pokonywałem Centrum minęła mnie jejmość. Koło 50-tki, wyszykowana w sposób zdradzający coraz bardziej słabnącą potrzebę dbania o siebie, nie wspieraną przez dobre zarobki ani przez wyczucie gustu. Ot, persona jakich wiele spotykam na liniach podmiejskich.
Z lekka zasapana sunęła zdecydowanie przez gąszcz przechodniów dzierżąc w dłoniach dwa drzewca, z których jedno było zwieńczone biało-czerwoną a drugie niedużą tablicą z odręcznie, starannie wypisanym napisem: 

"Nie będą geje pluć nam w twarz!!!"

Pierwsza myśl była nieładna: co za durna baba!

Druga myśl była złośliwa [1]: Znaczy heterycy mogą pluć. A właściwie to geje też mogą, byle nie w twarz.

Trzecia myśl była smutna: biedna kobieta, ileż w niej musi być nienawiści i frustracji do życia, do świata, do siebie. Znalazła sobie drogę rozładowywania tych złych emocji w zianiu nienawiścią przeciw innym, z pewnością nieszkodliwym dla niej ludziom.[2][3]

* * *

Drepczę między półkami świątyni konsumpcji, koszyk z wolna się zapełnia. Bułeczki maślane. Tak ładnie wyglądają, zapakowane w foliową torebkę, złociście apetyczne, zapewne smaczne. Może wziąć na spróbowanie? Z kawusią, może odrobina dżemu do tego, malutkie one, tak na 2-3 kęsy. Miło by było. 
Tylko paczka wielka, 10 sztuk w środku. Kiedy ja to sam zjem? A jak poleżą to zgumowacieją i już tak dobre nie będą. A ja nie znoszę wyrzucać jedzenia. Nigdzie mniejszych opakowań nie ma - tylko po dziesięć bułeczek. Rodzinne opakowanie. Dla rodziny to fajna rzecz - kupić taniej, usiąść razem, otworzyć taką paczkę, zajadać się bułeczkami, cieszyć się z małej przyjemności. Ale mniejszych opakowań nie ma, widać nie warto rozdrabniać się na mniejsze przyjemności.

Trudno, niech leżą. Nie są mi przecież niezbędne do życia.

__________________________________________
[1] I zupełnie nie oryginalna.

[2] Na swój sposób w większości pewnie równie nieszczęśliwym jak i ona.

[3] Choć trudno nie zauważyć, że napisała "geje" a nie "pedały", znaczy postęp jakiś jest. Ciekawe, czy na jej miejscu facet tak samo by napisał...

8 komentarzy:

  1. można zauważyć że geje są jednak krótsze i zajmują mniej miejsca na tabliczce. poza tym nie jestem pewna czy pedały zachowują rytm;)

    a bułeczkami można poczęstować dzieci, na pewno się ucieszą. bułeczki bowiem są idealne do skrytego podjadania na lekcji, sprawdzone.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwaga o rytmie słuszna, aczkolwiek mam wątpliwości czy jejmość na takie niuanse była w stanie zwrócić uwagę - większość (jak sądzę) ludzi pisząc nie sprawdza jak ich tekst zabrzmi odczytany.
      Co do dzieci to ostatnio jestem w nastroju nie do skarmiania ich bułeczkami, tylko do zaczekania aż bułeczki sczerstwieją należycie i częstować nimi, owszem, ale tak, żeby rykoszetem dwoje na raz. :-)

      Usuń
  2. no cóż... nie skomentuję tej sytuacji. pamiętam, jak sam oberwałem w Warszawie w czasie wojny dotyczącej Smoleńska. i to czym? byłem wtedy na spotkaniu wychowawców roku, poszliśmy na późnowieczorny spacer. zaintrygowała nas sytuacja, więc podszedłem do starszej jejmości spytać, po ile te krzyże sprzedają. oberwałem jednym z nich w głowę, bo jak śmiem pytać, skoro to na cele związane z pochowaniem przenajświętszego Lecha... i czego my się spodziewamy? zrozumienia? ech... to nasza gorzka chwila prawdy o społeczeństwie polskim!

    OdpowiedzUsuń
  3. było wziąć te bułeczki i blogowiczów na kawę zaprosić a tu nie, egoizm na maksa się szerzy :P

    a co do pani, heh, szkoda słów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. popieram mojego wielkiego przedmówcę... było zaprosić!

      Usuń
    2. No ja z siebie takiego dziada co suchą bułeczką ugaszcza robić nie będę. A o kawie "wielkiego przedmówcy" to ja wspaniałomyślnie zmilczę. ;-)))

      Usuń
  4. Też nie kupuję tych bułek, bo mam tendencję zjadania wszystkich dziesięciu przy wieczornym, dłuższym netowaniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to-to! Od razu mi coś takiego przychodzi do głowy - kupię paczkę, wpieprzę jak głupi i potem będę miał wyrzuty sumienia jak sobie pomyślę ile tam było kalorii.

      Usuń