środa, 13 czerwca 2012

Superball

Poranna wyprawa na indywidualne odbyła się w strugach ulewnego deszczu. Odkrycie uszkodzenia parasola nie zostało przyjęte z radością. Małą rekompensatą było jasne słońce kiedy wyszedłem w końcu ze szkółki - przynajmniej troszkę ładniej się zrobiło. Odczuwam wielką ulgę, że powrót do tych indywidualnych peregrynacji dopiero za 2,5 miesiąca. Choć jak sobie pomyślę, że mam tak jeździć jeszcze co najmniej 2 lata, to... "Prozac, poproszę. Najlepiej dawkę wielkości piłki golfowej. Albo dwie."

Po uczniach widać już zmęczenie. Moje diablęta mają nawał sprawdzianów i kartkówek. Może powstrzymam się od snucia spekulacji na temat stanu umysłu niektórych, ale jeszcze parę tygodni temu terminarz mojej klasy świecił pustkami. Zamiast się ogarnąć i wtedy im zrobić część prac, kiedy byli luźniejsi, to gronko się teraz przebudziło i ich bombarduje. Koleżanka Borgin zaś idzie wyraźnie na rekord, wpisując test na 8. lekcji w przeddzień ostatecznego terminu wystawienia ocen rocznych. 

Zdechlak i Rzep znowu spędzili długą przerwę u mnie (wczoraj Zdechlak ułożył się do snu na ławce tuż przed moim biurkiem i przespał smacznie całą przerwę). Kiedy zabrzmiał dzwonek prosili mnie, czy nie mogliby tu zostać i na lekcji, bo u mnie jest fajnie, a na lekcji nieciekawie. Niestety musiałem ich wygnać - muszę zachowywać pozory solidarności i  nauczycielskiej współpracy.

Sferyczny demonstrował swój najnowszy numer: Superballa. "Pan patrzy, jestem Superballem! Ja się będę toczył!" Po mojemu jeden obrót to jeszcze nie toczenie, tym bardziej że dla mnie był ewidentnym fikołkiem. Jednak Sferyczny był bardzo dumny z siebie i swojego popisu. Taaak... to liceum, prawda?

2 komentarze:

  1. Będąc dzisiaj w mieście i spodziewając się ostrej ulewy kupiłem nowy parasol. A tymczasem deszcz przeszedł bokiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybyś nie kupił parasola, lunęłoby na Ciebie z miejsca. To znana reguła. ;-)

      Usuń