piątek, 9 marca 2012

Perspektywa weekendowego wypoczynku

Kolejny tydzień w pracy za mną. Finisz był pracowity, bo i dzienniczny [1] uzupełniłem (rzutem na taśmę Señor Infor wskrzesił mojego trupka kompka) i pisaninę trzech klas sprawdziłem i rozmowę z matką ucznia odbyłem. Rozmowa - trudna, przygnębiająca, bez większych nadziei na uzdrowienie sytuacji - nic nie możemy zrobić, problem musi rozwiązać rodzina, a w kwestii tego czy i kiedy to zrobi, to jestem raczej niezbyt dobrej myśli.

Próbowałem wytłumaczyć dyrekcji, że forsowane przez nią rozwiązanie pewnej kwestii grozi zainstalowaniem niebezpiecznej luki przez którą kiedyś możemy sobie biedy napytać, ale nie udało się. Zafiksowała się i ani drgnie. Widzi tylko jeden aspekt problemu - ten który już zaistniał i nie przestawia się na szersze spojrzenie, choć oczywiście jest święcie przekonana, że patrzy szeroooko. Cóż, opędzanie się od obrońcy uciśnionych jest dla niej ewidentnie męczące i absorbujące. Żaliła się zresztą, że już nie ma na to siły.

Dzieci opieprzone raz i drugi wyraźnie starają się na moich lekcjach, co daje zróżnicowany rezultat. W mojej klasie - połowiczny, w klasie Keldy - komiczny. Moi próbują sie jako tako mitygować, ale temperament ich ponosi i kilku co i rusz pajacuje. Stopniowo zaganiam ich do pracy, zobaczymy co z tego wyjdzie. [3]
Za to Feegle starają się heroicznie sprawiać wrażenie uważających i skupionych. Wygląda to tak jakby zaawansowane ADHD powstrzykiwało sobie botoks wszędzie gdzie się da i usilnie próbowało wyobrazić sobie jak wygląda wyraz skupienia i zainteresowania na twarzy.

Wszystkich chyba przebił Danny Potter, który ofiarnie pozbył się swojej dyżurnej gazety i siedział sztywno jakby kij połknął, odchylony do tyłu tak, że sprawiał wrażenie jakby wciskał się górą tułowia w oparcie krzesła. Patrzył na mnie nienaturalnie szeroko otwartymi oczami i wyglądało jakby bał się je choć dla mrugnięcia powieką zamknąć [4]. No, komedia. Kelda twierdzi, że ich  nie opieprzała, ani żadnych standardowych dydaktycznych smrodków nie emitowała. "Ja tylko z nimi porozmawiałam. Powiedziałam im, że nie musiałam pytać pana profesora coście robili - wystarczy, że zobaczyłam jego minę."

Może w weekend trochę odpocznę. Mam wprawdzie trochę prac do sprawdzania i biurowej roboty, no i Siostrunia (wielka przeorysza zakonu "BO-TY-NIGDY-NIE-CHCESZ-MI-POMÓC!") wierci mi dziurę w brzuchu, żebym jej półkę w łazience zamontował. Fakt posiadania przez nią w domu dorosłej pociechy płci męskiej nic nie zmienia, bo "on nie ma do tego nerwów i zaraz mi wszystko podziurawi". Więc nie mam wyjścia, jak sie będę ociągał to usłyszę ww. zawołanie, ewentualnie w wersji przygważdżającej - tzn. uzupełnionej o "CIEBIE-O-NIC-NIE-MOŻNA-POPROSIĆ!"
Nie muszę chyba dodawać, że nazwanie tego po imieniu szantażem emocjonalnym natychmiast wygenerowałoby tsunami obrazy i wezwanie niebios w obronie sponiewieranej niewinności. ;-)
___________________________________
[1] Nowy neologizm [2] mojego autorstwa: skrótowiec od "dziennik elektroniczny".

[2] To tak dla podkreślenia świeżości i nowatorstwa.

[3] Zły pan kazał pod koniec lekcji przeczytać przełooogroooomny kawał tekstu (~27 linijek) a następnie zapytał z tego na ocenę. Szczęśliwiec coś bąknął, coś zamamrotał  po czym oznajmił półszeptem: "Miałem pięknie ułożoną wypowiedź, ale teraz już nie pamiętam co chciałem powiedzieć."

[4] Zapewne z obawy, że jak zamknie to już ich nie otworzy, obalony natychmiastową sennością.

4 komentarze:

  1. A co to za pewna kwestia, że tak z ciekawości zapytam ?? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. W gruncie rzeczy jaka to konkretnie sprawa jest zupełnie nieistotne, to co ważne to sposób podejścia do zagadnienia: czy działamy w wąsko pojmowanej reakcji na to co już było, czy raczej uwzględniamy też różne możliwe w przyszłości warianty rozwoju wydarzeń, zwłaszcza - niekorzystne.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zbyt to wszystko hermetyczne. Oprócz kawałka z siostrą.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dla osadzonych w realiach jest czytelne. Innym mogę tylko złożyć wyrazy ubolewania, ale tak to już od zawsze jest z pisaniem - nie wszyscy wszystko odczytają.

    OdpowiedzUsuń