poniedziałek, 5 marca 2012

Bezradność

Niefajna w pracy wychowawcy jest bezradność. Kiedy stoję między nauczycielką, uczniem i jego domem i wiem już że mam bardzo ograniczone środki oddziaływania na sytuację by ją uzdrowić. Chłopak płacze z bezsilności i strachu nie wiedząc jak sobie poradzić z przedmiotem, próbujący, ale nie bardzo pewny nawet od czego zacząć, nastraszony przez ojca, opieprzany przez nauczycielkę [1], borykający się z dużymi brakami z podstawówki i gimnazjum, z dojrzewaniem, z emocjami nad którymi nie bardzo umie zapanować [2], z brakiem dostatecznego wsparcia. A ja patrzę na łzy, które jak groch toczą mu się po policzkach, i wiem że niewiele mu mogę pomóc.
I jemu i wielu innym dzieciakom w podobnych sytuacjach.

______________________________________
[1] Rany... takiego jej jazgotu jeszcze nie słyszałem, choć od wielu lat z nią pracuję i nie mam żadnych złudzeń co do jej odnoszenia sie do uczniów. Co za szczęście, że nasze pracownie nie sąsiadują.

[2] Odszczeknął jej się tak, że nie dziwiło mnie iż eksplodowała. :-)

2 komentarze:

  1. Fucha wychowawcy jest do bani.

    OdpowiedzUsuń
  2. ja w tym roku na szczęście wychowawcą nie jestem, czuję się dzięki temu wolny jak ptak :D:D:D

    OdpowiedzUsuń