wtorek, 7 września 2010

Buchalter czy innowator?


16. czerwca 1815 na polach Belgii trzy armie stoczyły dwie bitwy: pod Quatre Bras armia angielska księcia Wellingtona pobiła Francuzów marszałka Neya (księcia Moskwy :-), zaś pod Ligny Napoleon poturbował Prusaków marszałka księcia von Blüchera. Cesarz, przekonany że Prusacy zostali rozbici, wysłał za nimi w pościg prawie 1/3 swoich sił pod marszałkiem markizem de Grouchy, rozkazując mu ścigać pokonanych Prusaków. Grouchy miał nie dopuścić do połączenia się ich z armią angielską, którą Napoleon zamierzał rozgromić w kolejnej bitwie. Bitwa ta istotnie została stoczona 18. czerwca pod Mont Saint Jean i znana jest pod, błędną w gruncie rzeczy, nazwą bitwy pod Waterloo.
Grouchy nie upilnował Prusaków, walczył pod Wavre z jednym zaledwie korpusem generała barona von Thielmanna, kiedy pozostałe trzy pruskie korpusy przybyły pod Mont Saint Jean, by uratować bliskiego klęski Wellingtona i pokonać cesarza. Wielu miłośników epoki napoleońskiej, o bonapartystach nie wspominając, nie może mu tego wybaczyć - gdyby Grouchy, zamiast bić się pod Wavre z osłoną, ruszył na pomoc cesarzowi armia angielska i prawdopodobnie większość armii Blüchera przestałyby istnieć.
Sęk w tym, że Grouchy działał zgodnie z rozkazami, jakie otrzymywał z cesarskiej kwatery głównej. Pójście "au son de canons" (czyli na pomoc walczącemu cesarzowi) do czego namawiał go gen.Gerard, byłoby złamaniem cesarskich dyspozycji. I tu tak naprawdę mamy najciekawszy splot problemów.

Czy wyżej cenić skrupulatne wykonywanie rozkazów (a Grouchy'emu trudno zarzucić wykonawstwo ślepe), czy może swobodne ich traktowanie jako dyrektywy obowiązującej do pojawienia się lepszych perspektyw. Pierwsze podejście grozi realizacją nieaktualnego planu (bo zmieniły sie okoliczności), drugie - rozwaleniem planu misternego, w którym każdy trybik ma swoją rolę do odegrania.

Czy to wina wykonawcy, że skrupulatnie wykonywał nietrafione polecenia, czy szefa, który do takiego zadania wyznaczył człowieka bardziej solidnego niż kreatywnego?

Mam wrażenie, że takich Napoleonów i Grouchych spotykamy wśród nas. A recepta? Może nie ma uniwersalnej...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz