środa, 29 września 2010

Łokietek wielkim królem był, bo...


W 1320 r. Władysław Łokietek zjednoczył Królestwo Polskie i skończyło się rozbicie dzielnicowe. Pokolenie za pokoleniem Polacy otrzymują w szkole taką informację. Z tej zaś wysnuwa się prosty wniosek: Łokietek wielkim królem był.
Niestety sprawa jest bardziej skomplikowana. Trzeba rozdzielić ocenę Łokietka jako człowieka od oceny jego dokonań jako władcy.
Data koronacji Łokietka jako data zjednoczenia Polski została przyjęta wyłącznie symbolicznie. Kiedy porównamy ziemie, które wtedy miał Łokietek, z ziemiami które wchodziły w skład Polski Krzywoustego w momencie jego śmierci (1138), to widać że "zjednoczenie" objęło raptem dwie prowincje z sześciu. Mazowsze dołączyło dopiero 200 lat później, a Śląsk i Pomorze Zachodnie... ponad 600 lat później! Nie była to też pierwsza koronacja w dobie rozbicia, bo wcześniej koronowali się Przemysł II wielkopolski (1295) i Wacław II czeski (1300). Ten ostatni skupił pod swoją władzą znacznie więcej ziem niż "zjednoczył" Łokietek, ale jakby to wyglądało, gdybyśmy przyznali, że zjednoczenia Polski dokonał Czech! Knedlik! No skandal! Więc Wacława II czeskiego traktujemy jak intruza, łaskawie tylko nie opatrując etykietką "najeźdźca"; ale na nic więcej pepik liczyć nie może.
Ilu Polaków dziś wie, że przez parę lat istniała unia polsko-czeska? Czechy stanowiły wtedy lokalną potęgę, przeżywały rozkwit, a my w związku z nimi mogliśmy stworzyć potężny blok państw w środkowej Europie.
 Jednym z najzacieklejszych wrogów tego rozwiązania byl nasz Łokietek. Kiedy tylko Wacław II zmarł w wieku zaledwie 34 lat, książę Władysław dziarsko przystąpił do rugowania z kraju administracji czeskiej i ustanawiania swoich rządów. Nie wszędzie był witany z otwartymi rękami - w Wielkopolsce doskonale pamiętano jego rządy sprzed kilku lat, kiedy zafundował prowincji takie gwałty i represje, że ludzie powstali zbrojnie i przepędzili zarówno księcia jak i jego ludzi (choć wcześniej sami mu ofiarowali tron książęcy!). Jak widać tradycja udanych powstań wielkopolskich sięga dużo dalej, niż się głośno o tym mówi. Ciekawe też, że Wielkopolanie do władzy książęcej wezwali króla czeskiego - nie przeszkadzało im obce pochodzenie, za to spodobały się gospodarność i praworządność Przemyślidy. Szczęście dopisywało Łokietkowi, kiedy następca zmarłego króla Wacław III został zamordowany w 1306 i dynastia Przemyślidów wygasła.

Ale kolejne 27 lat swojego życia Łokietek spędził na nieustannych wojnach i konfliktach (o nich napiszę później). Całe życie Łokietka to nieustanne walki. Kiedy patrzy się na ciągi porażek, jakich zaznawał budzi podziw jego niezłomność. Przegrywał tyle razy, że większość dawno by sobie dała spokój, ale on - nie. Miał wiele szczęścia: żył długo (73 lata), przeczekał dzięki temu wszystkich potężniejszych konkurentów do tronu i zajął go, choć pochodził z jednej z najbiedniejszych gałęzi drzewa Piastów i początkowo można było stawiać grosze przeciw orzechom, że nie ma żadnych szans.
Jawi się obraz małego, zadzierżystego fightera, stale szukającego okazji do walki, którego żadna porażka nie jest w stanie złamać, ani - niestety - niczego nauczyć, dla którego żaden przeciwnik nie jest za potężny, który idzie na wroga jak foksterier na dzika. Nietrudno zrozumieć, dlaczego Łokietek cieszył się takim mirem wśród rycerstwa - taki szef dawał gwarancję zarobku i rozrywki, nuda i bieda nie groziły.
Upór, determinacja i szczęście wyniosły biedne książątko brzesko-kujawskie do korony królewskiej. Imponujące. Ilu z nas dziś ma w sobie podobną determinację?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz