wtorek, 21 lutego 2012

Paw i radocha

Nie mogę narzekać na brak wrażeń w tym tygodniu. W tym tempie w piątek to już pewnie będę ledwo merdał odnóżami.

Human dostał dziś sprawdzone klasówki. Poziom - słabiutki. Przygnębiająca mieszanka braku porządnej pracy na lekcji i uczenia się po łebkach z zadufaniem i wiarą w swój znaczny humanistyczny format. Jeden z tych formatów oznajmił mi z powagą, że przecież trzeba pisać " z POLOTEM". Na takie coś, to ja mam - odlot [1]. To jest coś co mnie wprawia w zdumienie - odmiana głupoty płodząca przekonanie, iż wiedza jest zasadniczo zbędna, wystarczy tylko chęć zadęcia i wiara że umie się to wybornie. Tak z urodzenia, rzecz jasna, więc jakiekolwiek ćwiczenia są niepotrzebne - wystarczy chcieć. Im się wydaje, że piszą z polotem, a w rzeczywistości piszą bełkotem.

Ale to i tak był pikuś, bo dwóch polotów ruszyło na mnie z pretensjami, czemu obniżyłem im ocenę za ściąganie. Ich argumenty zwalały z nóg:
  • że przecież nie ściągali;
  • innym osobom zwracałem uwagę po sześć razy (liczył!), a jemu od razu obniżyłem (owszem - bo bezczelnie, nawet nie kryjąc się odwrócił się i mówił koledze co ma pisać);
  • przecież to nic takiego, to co ja tutaj wyjeżdżam z jakimś kręgosłupem moralnym (sic!);
  • on ma potrzebę pomagać ludziom i to normalne że to robi (odpowiedziałem, że takie wyznanie wspaniale będzie wyglądać w jego dokumentach beatyfikacyjnych, ale na sprawdzianie obowiązują inne zasady);
  • przecież podpowiedział tylko raz, więc nie powinienem mu obniżać oceny.

Nie powiem, zirytowali mnie, więc wygłosiłem (powściągliwą w formie i słownictwie, żeby nie było) mówkę co sądzę o takich praktykach i o oszukiwaniu. 

Na koniec oba poloty natarczywie błagali, żebym im  darował, jeden nawet przepraszał, że już nie będzie i żebym im nie obniżał oceny. A to obniżenie to raptem o jeden! Z 2 na 1 i z 4 na 3. Jakżem okrutny, prawda? 
Powiedziałem, że się zastanowię.

Absmak i tyle.

A dla kontrastu - zamiast godziny koła siedziałem trzy, bo uczeń był ciekawy i chciał się lepiej przygotować do kartkówki więc zrobiłem z nim powtórzenie. Czas płynął a ja nie czułem ani jego upływu, ani zmęczenia - to była czysta przyjemność i cholerna w tej szkole rzadkość - uczeń zdolny i chętny do nauki. Co więcej, chętny do nauki nie tylko "odtąd-dotąd", ale i pogłębienia wiedzy. Unikat. Na 9 klas mam takiego tylko jednego. 
Przyjechał z Azji.

A tubylcy historię mają w dupie i na koło nie chodzą. Bo po co im historia skoro oni mają POLOT.

Wziąłem sobie na drugie śniadanie jabłko. Przyniosłem z powrotem - nie miałem kiedy zjeść.

___________________________________________
[1] To znaczy - odlatuję  w poszukiwaniu bomby, żeby spuścić na takiego bałwana, pro publico bono.

5 komentarzy:

  1. haha, rozbawiła mnie końcówka "Przyjechał z Azji", a ja już myślałem, że to jakieś zdolne dziecko w Polsce urodzone a tu masz... do mnie na konsultacje przychodzą tylko same słabizny (zmuszone przeze mnie :D), Ci zdolniejsi doszli do wniosku, że mają wystarczającą wiedzę...

    OdpowiedzUsuń
  2. Jesteś za miękki. Skoro już tego pilnujesz, to za ściąganie powinna być od razu pała. Jak ktoś nie umie ściągać, to niech się za to nie bierze.

    OdpowiedzUsuń
  3. No i widzisz. Może ja wpadnę do Ciebie i Ci ich poopierdzielam trochę co? Będzie fajnie. Albo ich pozawstydzam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wpadaj. Odsapnę sobie w tym czasie i może sie ucieszę widowiskiem. ;-)

    OdpowiedzUsuń