środa, 15 lutego 2012

Harpagony

Jednym z organów szkoły jest Rada Rodziców [1] - tworzą ją delegaci rodziców, po jednym z każdej klasy. Decydują na co wydać pieniądze zbierane z dobrowolnych wpłat rodziców [2]. Budżetem dysponują teoretycznie sporym, bo wynoszącym kilkadziesiąt tysięcy złotych rocznie. Wydatków obligatoryjnych nie mają żadnych, więc mają swobodę dysponowania tymi pieniędzmi.

Wiem już od paru lat, że RR raczej trudno zaliczyć do rozrzutnych, ale dzisiejsza wiadomość od pedagoga mnie zadziwiła. Otóż kiedy poruszono na RR kwestię dofinansowania wyżywienia najbiedniejszych dzieciaków przez zafundowanie im obiadów w naszym bufecie szkolnym, to reakcja była na nie - uznano, że to zadanie opieki społecznej i "swoich" pieniędzy RR na to dawać nie będzie. Mam nadzieję, że coś tam w końcu uda się wyżebrać, ale i tak...

Smutny przejaw małostkowego egozimu. Sprawa dotyczy pewnie kilkunastu dzieciaków, obiady kosztują poniżej 10 zł, więc nie chodzi tu o Bóg wie jaki skok na kasę. Rodzice to w przytłaczającej większości klasa średnia, żadni bogacze, lepiej sytuowani to może 1/4 wszystkich. Ale wydębienie wpłat na RR na poziomie 10-30 zł. miesięcznie to dla wielu harpagonów problem, wyrzeczenie i boleść prawdziwa, a nawet jak już wysupłają te grosze, to warczą nad talerzem z obiadem dla głodnego nastolatka. A przecież my nie mamy dzieciaków patologicznych, nie mamy marginesu - to dobre, porządne dzieciaki, tyle że czasem szczupłe majątkowo.

A tu takie nieczułe sobki.
Przykre to.
____________________________
[1] Jej przodkiem był Komitet Rodzicielski.

[2] Dobrowolnych co do faktu płacenia, jak i co do wysokości składki, tzn. rodzic sam deklaruje ile chce płacić. Bardzo wielu deklaruje, ale nie płaci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz