wtorek, 7 lutego 2012

Emigracja pierwszaków


Pomysł z wysłaniem pierwszaków na emigrację do innej szkoły chyba nie był najszczęśliwiej dopracowany. Na frekwencję podziałał zabójczo. Rodzice wolą przetrzymać dzieciaki w domu. Wielu zapewne zraził brak czytelnej i jasnej oraz odpowiednio wcześnie podanej informacji. Już od nauczyciela mianowanego (o dyplomowanym nie wspominając!) wymaga się swobodnego posługiwania technologiami informacyjnymi, a w mojej szkółce przekaz informacji w analogu pełza i kuśtyka, zaś w cyfrze - w zasadzie nie istnieje. Rodzic może się skichać, a na stronie szkoły nie znajdzie żadnej informacji o całym zamieszaniu z wyeksportowaniem 1/3 uczniów do innej placówki na czas bliżej nie określony. A przecież o ile lepiej wyglądałby i wizerunek szkoły i współpraca z rodzicami, gdyby dyrekcja posługiwała się np. blogiem [1] do szybkiego przekazu jasnej, autorytatywnej, wiarygodnej informacji.

Ponadto część dzieciaków postanowiła sobie, jak sądzę, zrobić wolne wykorzystując  nieobecność wychowawców i dzienników w tamtej szkole, oraz złudzenie anonimowości w tej tymczasowej lokalizacji pozwalające na bezkarność. Głupie zwolnienie z ostatnich lekcji natrafia na potężne problemy, bo procedura nie przystaje do nowej rzeczywistości, zaś o opracowaniu nowej, tymczasowej nikt nie pomyślał.Więc trudno się dziwić, jeśli rodzic woli w ogóle nie posłać dzieciaka do szkoły, niż się miotać z jego zwolnieniem.[2]

Nie wiem czy to był najlepszy pomysł przerzucać do innej szkoły najsłabiej zintegrowane i jeszcze nie otrzaskane ze szkołą pierwszaki. Czy taki manewr z bardziej ogarniętymi maturzystami nie dałby lepszych wyników?

Na nauczycieli też to nie działa dobrze, kiedy swój plan zajęć poznajemy z dnia na dzień, nie wiedząc z którymi klasami będziemy mieli zajęcia. Sensowne przygotowanie do zajęć jest w tych warunkach trudne. Dziś, tj. we wtorek, nie wiemy ile jeszcze potrwa ta przymusowa emigracja pierwszaków. Za to mamy przypuszczenia i marzenia snute nieoficjalnie. Od zarządzającego oczekiwałbym raczej konkretnej, wiążącej informacji.
Ale ja przecież jakiś nienormalny jestem...

___________________________________
[1] Uprzedzam komentarz - blog jest dostępniejszy od fejsa, bo tego drugiego wielu osób nie ma i może mieć trudności z omijaniem pojawiających się czasem upierdliwych okienek domagających się logowania, zeby przejść dalej.

[2] Do tamtej szkoły wychowawcy wpadają tylko na pojedyncze godziny; z dyrekcji też nikogo tam nie ma - więc kto ma zwolnić ucznia?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz