poniedziałek, 6 lutego 2012

Żeby dzieci nie marzły


No pięknie tydzionek się zaczyna, po prostu pięknie...

Placówka moja wniosła własny oryginalny wkład w dzieło walki z mrozem. Co zrobić kiedy dzieci marzną w szkole? To proste, drogi radiosłuchaczu - odpowiada radio Erewań - trzeba przenieść pierwszaków do innej szkoły. I już nie zmarzną.

Niestety, najwyraźniej chyba jakimś cudem nie uważałem na zajęciach z biologii rozwojowej człowieka i przeoczyłem jaka to wielka zmiana w kwestii odporności na zimno zachodzi w organizmie człowieka między pierwszą a drugą klasą ogólniaka. Znaczy pojęcia nie mam dlaczego przenieśliśmy do ciepła tylko pierwszaków a klasy drugie i trzecie mogą sobie w zimnie siedzieć.

Bo w szkole jest zimno. Od razu po zdjęciu kurtki poczułem, że jest zimniej niż w czwartek. Ten sam czwartek w który zdecydowano o odwołaniu zajęć w dniu nastęnym z powodu mrozu. Nie wiem co hydraulicy robili w weekend, ale jest gorzej niż było. Nawet moja sala, która była cieplutkim wyjątkiem na tej Grenlandii, zrobiła się wyraźniej chłodniejsza. Na korytarzu - ziąb. Pół godziny dyżurowania na dużej przerwie wystarczyło w zupełności, żeby mnie głowa od chłodu rozbolała, mimo że się krzepiłem herbatą żurawinową. Niektóre kaloryfery są zimne jak żebra w kostnicy. Okazało się też, że kiedy panowie hydraulicy uruchomią jeden grzejnik, to zaraz drugi przestaje grzać.[1] Do tego nauczyciele odwiedzający biegun zimna, czyli toaletę dla personelu, sprawiali wrażenie, jakby dopadła ich swego rodzaju odwrotna biegunka, tzn. szybciej wybiegali z niej niż dobiegali.

Rozsądek podpowiada zawieszenie zajęć, zanim się ludzie pochorują. Ale dyrekcja się chyba boi, straszy odrabianiem, chociaż Rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej i Sportu z dnia 31 grudnia 2002 r. w sprawie bezpieczeństwa i higieny w publicznych i niepublicznych szkołach i placówkach (§17. i 18.) odrabiania zajęć zawieszonych z powodu niskiej temperatury wewnątrz budynku nie wymaga. Do końca roku jeszcze jest dość czasu, żeby nauczyciele spokojnie nadgonili te 2-5 przepadłych lekcji.

Ale zgodnie z uświęconą tradycją placówki i kraju wybiera się półśrodki. Lepiej ryzykować zdrowiem uczniów i nauczycieli, lepiej tworzyć fikcję, że się lekcje odbywają i szkoła funkcjonuje normalnie. A jaka jest wartość takiej nauki to widać gołym okiem spod tablicy. [2] Szkoda, że ludzie ci nie chcą wiedzieć, że półśrodki skutkują ćwierćrezultatami. 

________________________________________
[1] Prawdopodobnie tzw. kamień kotłowy (czyli osad w rurach) poruszony przy tej operacji przy nawadnianiu instalacji odrywa się i zatyka kolejne grzejniki. Pomóc mogłoby staranne płukanie calej instalacji, ale tego się chyba u nas nie praktykuje.

[2] Niestety tylko stamtąd, bo już zza urzędniczych biurek to wygląda zupełnie inaczej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz