środa, 22 lutego 2012

Nadgorliwość

Czy ja coś wspominałem, że ten tydzień zapowiada się na nielekki? No tak, wspominałem. Dziś odkryłem wspaniałą niespodziankę w dzienniku elektronicznym. Jakiś *** narobił mi burdelu w planie lekcji mojej klasy. Jak zobaczyłem co tam jest w lutym nawyprawiane, to... od posłanej wiązanki monitor się zakolebał. Troszkę uporządkowałem, ale resztę zostawiłem na później, bo znowu bym wrócił do domu po ćmaku. Jak popatrzyłem co jest porobione z angielskim to jęknąłem, parę razy przymierzałem się do uporządkowania tych lekcji, ale zrezygnowałem.

Swoją drogą ciekawe, że 5 anglistów nie potrafi się porozumieć, żeby swoje grupy językowe nazwać wg jednolitego schematu, tylko każdy po swojemu. Zresztą angliści... specyficzny to ludek, jak w ogóle językowcy. Kiedyś podzielę się swymi spostrzeżeniami na temat tego gatunku.
                                                                           
                                                                                * * *
Zatrzymuje mnie przejęta wychowawczyni jednej z klas i prosi bym zadziałał, bo chłopak z mojej klasy zaczepia i napastuje jej uczennicę.

- Ja ich obserwuję! Ona przyszła do mnie na lekcję cała mokra. Wodą oblana.
- Znaczy - on ją oblał?
- Tak. Ona powiedziała że sama się oblała, ale ja wiem, że to on. Ja ich obserwuję.
- Czy ona się skarży na niego?
- No nie.

Uprzejmie zaproponowałem, żeby może nie działać pochopnie i nie wtrącać się na razie tylko przyglądać się. Pomysł obserwacji bardzo się koleżance spodobał i skwapliwie się zgodziła. Może da im trochę spokoju. Do następnego przebudzenia. :-(
Dla pewności zagadnąłem pannę czy z jej punktu widzenia mój ananas zachowuje się OK, wybałuszyła oczy i stanowczo zapewniła, że nic się dzieje i tylko tak się wygłupiają i jest im fajnie. Spodziewałem się takiej odpowiedzi. Od świadka wasser-sceny dowiedziałem się, że panna faktycznie sama się pochlapała, kiedy chciała oblać jego. No tak, ale  wychowawczyni WIE.

Potem mogłem już tylko westchnąć - uczę jedno i drugie i wiem dobrze, że to dwa temperamentne urwipołcie, wesołe i z dużą dynamiką. Dobrze się dzieciaki ze sobą czują, krzywdy nie robią, to po kiego wafla ma się w to wpieprzać wychowawca?? Co on tu ma do roboty? Chyba tylko narobienie spustoszeń. Primum non nocere.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz