sobota, 28 kwietnia 2012

Przerwa śniadaniowa

Sapho przypomniała mi sprawę Robina i jego czajnikowej zbrodni. Urocza historyjka. Dziś to byłoby naprawdę niebezpieczne, bo degeneracja instalacji elektrycznej naszej szkółki poczyniła od tamtych czasów znaczące postępy. 

Pewnego pięknego popołudnia w trakcie rady szkoleniowej [1], na której pan edukator zarabiający na kawior i szampana do chlebka, wyciągał nas z mroków ciemnoty i fachowej miernoty, rozległ się trzask, huknęło, błysnęło i oczom wszystkich ukazało się gniazdko zwisające smętnie ze ściany na kawałku kabla. Zostało dosłownie wysadzone. Lapek i rzutnik okazały się być stanowczo zbyt wielkim obciążeniem dla gomułkowskiej instalacji.

Poza tym dziś Robin nikomu by swoim czajnikiem nie zaimponował. Keldzie jakiś czas temu na moment mowę odjęło, kiedy ujrzała jak po dzwonku na przerwę młodzież w drugim końcu sali zabrała się za szykowanie sobie papu przy pomocy przytaszczonego tostera. Myślę, że jest kwestią nieodległego czasu, kiedy odpalą w pracowni ekspres do kawy bądź grilla.

_______________________________________
[1] Nasze rady odbywają się zwykle właśnie pięknymi popołudniami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz