poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Gałgan turecki

Nuda, plucha, paskudnie. Słońca nie ma, humoru nie ma. Chociaż może nie - przesadziłem, humor jak na mnie nienajgorszy. W pracy znośnie. Jak zwykle kilku pajacowało jak z rozumu obranych.

Trocki zachowywał się jakby odchodził od zmysłów z lęku, że ktoś mógłby zapomnieć o jego istnieniu, w związku z tym co mniej więcej 3-4 minuty odstawiał kolejny numer performansu pt. Patrzcie na mnie - jestem głupkiem!

Turek był zdegustowany, że przeszkadzam mu w spaniu i pieszczeniu szyi sąsiadki, więc postanowił zademonstrować swój sprzeciw wobec opresyjnej rzeczywistości. Skorzystał z okazji, że podszedłem do drzwi przepędzić komunikatorki [1], i usiadł sobie na podłodze, opierając się plecami o bok biurka, głowę malowniczo udrapował w szal i czekał. Moje parsknięcie i rechot klasy chyba były nie do końca oczekiwaną reakcją, bo poczłapał z powrotem na miejsce. Gałgan wie, że go lubię i jednak na zbyt wiele sobie pozwala. Trzeba będzie odprawić dywanik. Dla jego dobra, oczywiście. Znaczy - Turka, nie dywanika.

Human-tuman wyraził zainteresowanie dokładnym zakresem sprawdzianu. Wzruszyłem się. Mało tego! Okazało się, że chcą nawet powtórzenia; oczywiście po swojemu rozumianego, to znaczy że ja mam jeszcze raz opowiedzieć o tym, o czym już kiedyś mówiłem. Dobra, wspaniałomyślny jestem, machnąłem ręką na nowy temat i zrobiłem powtórzenie. Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że choć sprawdzian był zapowiedziany 2 tygodnie temu, to planują wziąć się do nauki dopiero dzisiaj. Ciekawym bardzo co napiszą na tej klasówce[2].
Aha, sprawdzian jest jutro.

Podziurawiony rozbroił mnie pytaniem: "Panie profesorze, a nie wie pan kto ma teraz dyżur na tym piętrze?" Odparłem "Ja."
P.: "A na II piętrze?"
Ja: "Señor Infor."
P.: "Oj..." i zawiedziony odszedł, niemal powłócząc nogami.
Ciężki jest los ucznia, który chce sobie zapalić, a dyżurujący belfer go z klozetu pędzi.

___________________________________________
[1] Specyficzna szkolna forma życia. Zwykle płci żeńskiej, rzadziej mieszanej. Występująca wyłącznie w czasie lekcji. Materializująca się zaklęciem: "ńdobryczymożemyprzeszkodzićchciałyśmycośogłosić"[3]. Przekazująca komunikaty owiane mgłą tajemnicy, gdyż z wygłaszanej treści można by sądzić, że to jakieś bzdety, ale fakt, że komunikatorek zwykle jest sztuk co najmniej dwie, wskazuje na wielką wagę komunikatu, niemożliwą do udźwignięcia przez jedną osobę.

[2] Nie wspominam o skomleniu i delegacjach o przełożenie na "za tydzień", bo human, w odróżnieniu od innych profili, jeszcze się nie nauczył, że (u mnie) przekładanie sprawdzianów zdarza się podobnie często jak podwyżka pensji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz