sobota, 14 stycznia 2012

Hajże, na Soplicę!


Zręczne działania klubu im. Turkucia Podjadka niechcący doprowadziły do ocknięcia się naszego grona, a przynajmniej jego części. Aktywność jaką przejawiają Ocknięci właściwa jest temu stanowi - niby już w kontakcie z rzeczywistością, ale jeszcze dość luźnym.

W tym tygodniu miało być zebranie ogniska związkowego, na którym Ostoja (oporu przeciw tyranii Złej Szeryfy, rzecz jasna) miała zderzyć się z falą gniewu ludu, czyli Ockniętymi właśnie, którzy gremialnie wstąpili do związku, podnosząc jego liczebność w naszej Placówce do poziomu nie występującego tu chyba nigdy w III RP.

Ocknięci prezentowali znakomite samopoczucie, ufni w swą liczebną przewagę i najwyraźniej oszołomieni samym faktem tak licznych ocknięć. Sugestie, żeby się do spotkania przygotować, choćby przez lekturę podstawowych aktów prawnych dotyczących funkcjonowania związku zawodowego w szkole, zignorowali. Po cóż zawracać sobie głowę takimi drobnostkami, skoro tutaj będą się dziać rzeczy WIELKIE, przy których jakieś duperelne przygotowania są niegodne i nieistotne! Wystarczy się zjawić na zebraniu i samo się stanie. [1] Euforia - mocna rzecz.

"Gdy tysiąc gęsi zagęga - popatrz, co to za potęga!"

W sumie był to piękny przykład sarmatyzmu czystej wody - Kupą mości panowie! I na plasterki! Jak to ładnie ujął pan Wołodyjowski: "Siła książek w cudzoziemskim wojsku człek musi zjeść, siła rzymskich autorów przewertować, nim oficerem znaczniejszym zostanie, u nas zaś nic to. Po staremu jazda w dym kupą chodzi i szablami goli, a jak zrazu nie wygoli, to ją wygolą…"

A tu kupa w dym i owszem - poszła, ale jak się zdaje, nie bardzo wiedząc nawet za który koniec szablę się trzyma. 

Zebranie było i się skończyło. Ocknięci bodaj czy nie dopiero następnego dnia zaczęli konstatować, że chyba efektem zebrania było... jedno wielkie NIC.

Dokonano nawet zdumiewającego odkrycia: "Franiu, CHYBA byliśmy nie przygotowani."

Oczekiwanie, że ktoś o instynkcie fightera i zawziętości górala cofnie się na sam widok kompletnie niepozbieranej gromadki przeciwników, jest rozbrajająco naiwne. Ciekawe czy w ogóle postrzega ich jako przeciwników. ;-)
______________________________________
[1] Ale CO ma się stać, to już było raczej niejasne. No, ale to przecież bez znaczenia, prawda...? Wystarczy się pojawić i wróg ucieknie na sam nasz widok.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz