środa, 14 września 2011

A teraz, drogie dzieci, powitajmy naszych gości...


Ja to jednak ograniczony jakiś jestem. Kreatywności bądź wyobraźni za grosz. Jak mi koleżanki rano powiedziały kto nas dziś odwiedzi i z kim się pierwszaki spotkają, to się uśmiałem z dobrego dowcipu. Po cichu to mi nawet przez myśl przemknęło, jak im się przez ten rok mojego urlopu dowcip wyostrzył, że takie wice wymyśleć potrafią. Na poziomie Barei conajmniej. 
Dopiero kiedy przeczytałem zawiadomienie na tablicy (na samym dole pod zastępstwami, czcionka chyba jedenastka, ze dwie linijki tekstu może) zrozumiałem, że ani koleżanki, ani szkółka żadnej metamorfozy pod moją nieobecność nie przeszły. Tylko po prostu rzeczywistość szkółki naszej kochanej wstąpiła na wyższy poziom humoreski. [1]
Otóż na korytarzu pierwszaczki miały spotkanie z...

                                                                                Młodzieżową Konną Orkiestrą Dętą!

Po co? Czemu w trakcie lekcji? Dlaczego akurat pierwszaki? No i na miłość boską... Konna Dęta?! Przecież to wszystko przebija Monty Pythona...

____________________________________________
[1] A wysoki on przecie już był, uj jaki wysoki! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz