Co jest najważniejszym zadaniem nauczyciela?
Wypełniać dokumentację, ze szczególnym uwzględnieniem dziennika.
Ponadto szkolić się. Bo nauczyciel nie szkolący się jest nauczycielem nie rozwijającym się, a więc nauczycielem złym.
No to żeby nie być tym złym, zapisałem się na kurs oświecający jak uczyć w liceum według nowej podstawy programowej, która to dotrze do nas jak fala sejsmiczna w przyszłym roku.
Dla towarzystwa przybrałem sobie Kolegę Kolejarza, bo niby czemu mam cierpieć samotnie.
Pobłogosławiony barytonem wicedyrekcji [1] pobiegłem do mekki wiedzy. Nie to żebym miał jakieś specjalne złudzenia - w końcu szkolę się już od fafnastu lat - ale początek i tak nie jest zachęcający. Pani edukatorka osobiście miła i kulturalna, ale sprawia wrażenie jakby nie bardzo sama wiedziała czemu co chce osiągnąć.
Momentami czułem się jak skończony imbecyl, który szachrajstwem wszrobował się w szeregi luminarzy edukacji i ani w ząb nie pojmuje co do niego mówią. Ma skołatana amour propre nieco przybliżyła się do lepszej kondycji, kiedy okazało się że Kolega Kolejarz też nic a nic z edukatorskiej nowomowy pani prowadzącej nie rozumie i rychtyk jak ja nie ma pojęcia o co jej chodzi i co niby mamy zrobić.
Jednak jako doświadczone belfry zrobiliśmy co trzeba było, ani się domyślając po co i na co. Ale wiadomo przecież, że szkolenia w gruncie rzeczy są nie po to, by szkolący coś z nich wynieśli, lecz po to, by firma organizująca szkolenia wyrwała parę kęsów z połcia mamony na edukację.
Bo na wszystko w szkolnictwie pieniędzy brakuje, ale na szkolenia pieniądze zawsze są. I to niemałe.
______________________________________________
[1] - Cześć! Lecę na kurs!
- Jaki kurs?
- Nowa podstawa programowa.
- BARDZO DOBRZE.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz