piątek, 25 listopada 2011

Targi książki i targanie sumienia


Dzisiaj uległem pokusie i złamałem (no... fakt że nie nazbyt mocne) postanowienie, żeby jednak nie iść do Arkad Kubickiego na Targi Książki Historycznej. Tłumaczyłem sobie, że nie mam przecież po co tam iść bo pieniędzy nie mam. A nie mam bo wydatki w przyszłym roku się kroją poważne (komp, okna, to i owo w kuchni i jeszcze parę innych), więc należałoby działać rozsądnie i mamonę dusić.
Ale złamałem się i poszedłem. Wyrzuty sumienia wyrzuciłem po drodze. 
Mój Boże, ileż książek... albumów... ślicznych [1] ilustracji żołnierzy napoleońskich... jakichś pierdułek ozdobnych...
Tylko te ceny! Diablo drogie te książki, choć i tak przecież na Targach sprzedają z rabatem (tak 10-15% zwykle). Fakt, że trochę przez ostatnie lata odwykłem od cen nowych książek bo ze szczupłości środków kupuję głównie w Taniej Książce, ale mimo wszystko mam wrażenie, że jest wyraźnie drożej niż w zeszłym roku. No i jakby mniej atrakcyjnych nowości, sporo wymiotków [2] nawet sprzed kilku(nastu) lat.

Ale i tak serce bolało. Kilka książek musiałem z żalem odłożyć, bo mnie na nie nie stać. Niektóre wydawnictwa jakieś drogie - droższe od innych, mała książka, dość skromnie wydana - prawie 60 złociszy! W sumie to nie powinienem narzekać, bo mimo to  zaszalałem i kupiłem 8 pozycji! [3] Kupiłbym jeszcze ze dwa razy tyle, gdybym miał forsę. No, żal...

A skąd wziąłem flotę na zakupy?
No cóż, podatek gruntowy płaci się jakoś w lutym czy marcu, więc do tego czasu odłożę to co dziś poszło w Arkadach Kubickiego.
________________________________
[1] Oj, no i co z tego że cokolwiek kiczowatych? Po pięć zeta za sztukę A4 to nie ma co marszczyć dzioba - super były!

[2] Od wymiatania złogów magazynowych.

[3] Sztuk osiem, ale w cenach zaczynających się od 12 złotych. :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz