wtorek, 8 listopada 2011

Nawlekanie na pal a potrzeby


Lekcja historii. Temat: Kozacy. A jak kozacy, to musi się pojawić i wątek nabijania na pal. Tłumaczę, że to nie było nabijanie, tylko nawlekanie, że chodziło o to, by czubek pala wprowadzany przez odbyt nie rozerwał narządów wewnętrznych, tylko je rozepchnął i dzięki temu ofiara nie umierała w kilkadziesiąt minut od krwotoku wewnętrznego, tylko po kilkudziesięciu nawet godzinach męczarni od zapalenia otrzewnej.
Niektóre panny zainteresowane historią jak nigdy. Jeszcze moment i z tego ożywienia wypieków dostaną. Dopytują się o szczegóły. Nie wytrzymałem i spytałem czy może szykują się do zastosowana tej techniki na swoich byłych. Śmiech.

Inna, wyraźnie przejęta, nad czymś duma i duma i w końcu strzela pytaniem:
- Panie profesorze, a jak oni na tym palu zaspokajali swoje potrzeby?!
Z trudem wydusiłem z siebie:
- O tak, zwłaszcza potrzebę czułości i bliskości!

Dzieci... rozbrajające są.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz