czwartek, 11 sierpnia 2011

Wychowanie przez porównanie


Jedną z ulubionych metod wychowawczych jest porównywanie. Dorośli są przekonani o zbawiennych skutkach wskazywania dziecku tzw. pozytywnych wzorców. Że jak się dziecku rzeczony wzorzec wskaże, to ono się podciągnie do tego wzorca. Więc to dla jego dobra. Dziecka znaczy, nie wzorca.  

Więc nadawane są komunikaty w stylu:  

"Zobacz, Jasio tak ładnie się uczy. Dlaczego ty tak nie możesz?"
"Widzisz, Zosia przyniosła świadectwo z czerwonym paskiem. Bardzo ładnie Zosiu!"
"A co to jest? Aaa, drzewo, tak? Bardzo ładnie to narysowałeś! Ale idź, zobacz jak zrobiła to Asia, jak ślicznie wyszło jej to drzewko. Asia tak pięknie rysuje..."
"Chłopak Malinowskich to rodzicom pomaga, sprząta, a nie tylko czeka na gotowe."
"O, jak ładnie tańczą! A ty tak nie mogłabyś? Nie? Dlaczego?"
"Ludzie to mają mieszkania aż przyjemnie wejść i usiąść. A sam popatrz jak wygląda twój pokój!"

Znakomita recepta na wychowanie frustrata. Bo od małego dziecku wpajamy, że ma się porównywać z otoczeniem. Tylko, że zawsze w tym otoczeniu będzie ktoś kto będzie od niego mądrzejszy, zawsze znajdzie się ktoś ładniejszy, zawsze ktoś będzie więcej zarabiał, zawsze ktoś będzie miał w jakiejś dziedzinie "bardziej". Nie ma znaczenia, że będzie to w każdym przypadku inna osoba. Zbiorczy przekaz do emocji porównującego się dziecka/dorosłego będzie jeden: JESTEŚ  G O R S Z Y .

Z ziarna dobrej intencji posadzonego w glebie głupoty wyrasta człowiek, który przez całe życie będzie nieszczęśliwy. A przecież rodzice chcieli dobrze... Chcieć to za mało, trzeba jeszcze wiedzieć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz