wtorek, 4 października 2011

Kurs doskonalący, tylko - co?

Doskonalę się nieustająco, znaczy - kurs trwa. Dzisiaj mieliśmy praktyczny pokaz jak urządzić edukacyjny odpowiednik budowy domu w kolejności fundamenty - > dach - > parter.

Pani nam wręczyła fragmenty podstawy programowej i oznajmiła, że mamy przełożyć to na konkretne treści, pamiętając że na całe "Dwudziestolecie międzywojenne" mamy 15 godzin lekcyjnych. Oznaczało to, że mamy w praktyce podzielić to na tematy lekcyjne. Pani zażyczyła sobie, żeby to było zrobione w ujęciu problemowym, a na sugestię że przy zakresie podstawowym ujęcie problemowe jest... mało efektywne, odparła "problemowo". Nie zaskoczyło mnie ani trochę, gdyż miałem już okazję się przekonać, że pani rusza na zajęcia z góry zaprogramowana i zmiana planów nie jest brana pod uwagę, nawet jeśli widać, że założenia były... ekhem, ekhem... nietrafne i aż krzyczą pod niebiosa, żeby je zmienić, bo wszystko się kupy nie trzyma.

Zrobiliśmy raz-dwa podział treści na jednostki lekcyjne - fajnie nam wyszedł, mógłbym to spoko sam realizować na swoich lekcjach. Rozum, nawet nieużywany, podpowiadał żeby zebrać to, co opracowały trzy grupy, połączyć, poprzycinać, żeby się w przewidzianym limicie czasu zmieściło i mielibyśmy całkiem znośny rozkład materiału dla działu "Dwudziestolecie międzywojenne", nadający się do zastosowania w praktyce.
Ale pani przecież miała zaplanowane "coś" i nie była w stanie nawet tego zauważyć, bo musiała podążać za rzeczonym "cosiem". Więc zaczęła przekładać nasze ustalenia na program, choć właściwa kolejność  jest odwrotna, tzn. na podstawie podstawy programowej układa się program, a na podstawie programu układa się rozkład materiału.
Wyszły jakieś ogólnikowe i cokolwiek chaotyczne dyrdymały, nad którymi zresztą niektórzy kursanci i kursantki dyskutowali z zapałem, wyraźnie zdradzającym, że chyba nie zauważyli metodycznego absurdu tego co robiliśmy.
Konkluzji, ani podsumowania, które by dały nam jakąś wskazówkę "po kiego grzyba to było?!" - nie było. Tylko pani skończyła zajęcia. Co było najbardziej pozytywnym elementem dzisiejszych zajęć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz