poniedziałek, 14 lutego 2011

Jęczę więc jestem


Kochamy jojczyć. Deklarowanie nieszczęśliwości to nasz sport narodowy.

Spytaj Polaka "Jak leci?" a w najlepszym razie usłyszysz dramatyczne westchnienie i lekceważące machnięcie ręką. Kanon naszego zachowania wymaga informowania każdego napotkanego, że jest nam ŹLE! Rzecz jasna, nie ma to nic wspólnego z rzeczywistym stanem rzeczy. Polak nawet kiedy wygra w totka, to też będzie labiedził. Za to rodak, który na wspomniane pytanie odpowie coś w rodzaju "Fajnie jest" "Do przodu" czy "Wszystko w porządku" ryzykuje popełnienie towarzyskiego seppuku. Można obstawiać wysokie prawdopodobieństwo uznania go za nieszczerego fałszywca, bezczelnie okłamującego bliźniego, który przecież wykazuje tyle empatii i troski pytając co u niego słychać. Może nawet jeszcze dojdzie zarzut szyderstwa?

Mam niemiłe wrażenie, że to zainteresowanie losem znajomego nierzadko/często*) w rzeczywistości jest podszyte oczekiwaniem potwierdzenia, że "on ma nie lepiej od nas". Wiemy, że jest nam źle, jesteśmy niezadowoleni (choć z reguły nie wiemy z jakiego powodu, ale to nie istotne[1], więc oczekujemy choć nikłej pociechy, że innym też wiedzie się kiepsko. Wobec takiego nastawienia, ktoś kto deklaruje że jemu wiedzie się nieźle jest odbierany jak rozpalone do czerwoności żelazne ostrze wrażone w sam środek naszego centrum bólu.

W przestrzeniu publicznej wymaga się demonstrowania miny zbolałej, a przynajmniej poważnej, sugerującej skrywanie rozległego zestawu powodów do cierpienia. Człowiek paradujący po ulicy uśmiechnięty, z wesołym spojrzeniem jest traktowany jak klaun na pogrzebie. Cham, albo idiota. Aha, jeszcze może być cudzoziemiec. W każdym razie ktoś kto ciężko narusza uświęcony tradycją obyczaj i z tego tytułu zasługujący na natychmiastowe wykluczenie z naszej przestrzeni: chama do łopaty albo ciężkich robót, idiotę do wariatkowa, a przybłęda niech wraca do siebie! Grupka rozbawionej młodzieży natychmiast przyciąga mściwe spojrzenia obrońców kanonu; gdyby te spojrzenia miały moc kuli karabinowej, to smarkateria by w moment leżała podziurawiona jak rzeszoto.

Ciekawe z czego to się wzięło. Mam taką hipotezę, że to dziedzictwo dominującego pierwiastka - mentalności chłopa pańszczyźnianego. Zniesienie pańszczyzny, uwłaszczenie, powstania - dawno to było, kogo to obchodzi?! Sęk w tym, że od likwidacji niewolnictwa na ziemiach polskich minęło zaledwie kilka pokoleń, po setkach lat jego istnienia. To zbyt mało czasu, żeby z psychiki ludzkiej usunąć utrwalone postawy. Chłop pańszczyźniany nauczył się, że skuteczną formą obrony przed panem jest demonstrowanie biedy i nieszczęścia, bo wtedy jest szansa, że dominator się zlituje i do roboty nie zagoni, albo korca zboża jednak nie weźmie. Okresowo i miejscowo pana zastępowała władza zaborcza lub okupacyjna - bez znaczenia, bo demonstrowanie mimikry nadal się opłacało.

Do tego dochodziło bardzo silnie zakorzenione w kulturze chłopskiej przekonanie o ograniczoności zasobów - dóbr jest zbyt mało, żeby starczyło dla wszystkich. Więc trzeba póki czas zgarnąć dla siebie ile się da i ukryć. Czyli jeśli ktoś coś ma, to znaczy, że  musiał to uzyskać kosztem innych. Jak będziesz demonstrował, że ci się dobrze powodzi i masz dużo, to ktoś ci to zabierze, albo chociaż zniszczy, żebyś nie miał; będzie przy tym uważał, że dokonał aktu sprawiedliwości przywracając równowagę - ukarał tego co "zabrał" innym.

A co ma pierwiastek chłopski do naszego współczesnego społeczeństwa?
A to, że ono jest na nim zbudowane! Przez ostatnie 250 lat wycina się nam elity społeczne, a trwa szara masa ludzka. Wojny, powstania, komuchy - za każdym razem byli grabieni, wypędzani i ginęli najświatlejsi, najbardziej zaangażowani społecznie ludzie, a kto przeważnie ocalał? Ferdek, Boczek i Paździoch. Bo oni się nie wychylali. Szlachtę i arystokrację u nas ograbiono i rozpędzono, burżuazję podobnie, inteligencję spauperyzowano, wszystkich ich przy tym wyszydzono, a co zostało i ton nadaje?
No właśnie...

_________________________
*) niepotrzebne skreślić


[1] to tylko nędzny amator potrzebuje powodu - prawdziwy zawodowiec obywa się bez niego. Przykład? Dziś w Polsce prawie nie ma już Żydów, szansa spotkania takowego poza Warszawą i Górą Kalwarią jest nikła, ale antysemityzm ma się znakomicie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz