środa, 13 października 2010

Jeszcze o Łokietku


Wzorce agresywnego działania Łokietek zapewne miał po tatusiu - książę kujawski Kazimierz I z pewnością nie może uchodzić za władcę miłującego pokojowe współżycie z sąsiadami i dotrzymywanie zobowiązań. Choć po prawdzie trzeba przy tym pamiętać, że w momencie śmierci starego księcia mały Władysław miał zaledwie 7 lat. Ale chyba nasiąknąć zdążył, niestety.

Wykreowanie biednego książątka z piastowskiej II ligi na liczącego się kandydata do tronu krakowskiego to bardzo ciekawa historia, w której potężniejsi kandydaci przepadają w różnych okolicznościach, a nasz mały zawodnik omija przeszkody i pozostaje w grze.

Pierwszym Łokietkowym przeciwnikiem dużego kalibru był król czeski Wacław, który przepędził go z Sandomierszczyzny w połowie 1292. Wydawało się, że Łokietek wypadł z gry, ale w 1296 r. zginął w zamachu król wielkopolsko-pomorski Przemysł II i Wielkopolanie, ignorując legalnego sukcesora z Głogowa, zaoferowali tron książęcy naszemu bohaterowi. Dogadał się z księciem głogowskim, by już w roku następnym złamać porozumienie najeżdżając jego państwo (wypisz wymaluj - tatuś w latach 1259-60). Równocześnie Wielkopolskę traktował głównie jako źródło środków do wojny, co irytowało jej mieszkańców coraz bardziej, aż w końcu przepędzili i Łokietka i jego ludzi. Wściekłość Wielkopolan można tym łatwiej zrozumieć, że bronili oni jedności dzielnicy, którą Łokietek w targu politycznym podzielił, a na domiar złego na protesty odpowiedział represjami (wobec ludzi którzy mu dali tron!). W rezultacie stracił i Wielkopolskę i swoje dziedziczne Kujawy. Stał się bankrutem, na którego nie warto było złamanego denara stawiać, bo królem polskim został potężny Wacław II czeski i zanosiło się na długi okres stabilizacji i jednoczenia ziem Królestwa Polskiego. Dla Łokietka w tym układzie miejsca nie było.

Ale zaledwie 5 lat po koronacji Wacław umarł, a Łokietek był ponownie w grze i usuwał czeskie wpływy w Małopolsce, przejmując zbrojnie władzę. Wielkopolanie nauczeni doświadczeniem, nie chcieli słyszeć o jego powrocie i postawili na księcia głogowskiego.
Ale i w Małopolsce wielu nie miało ochoty na rządy Łokietkowe i nowy władca musiał siłą łamać opór, np. biskupa Jana Muskaty (10 lat to trwało!), czy bunt wójta krakowskiego Alberta (będący w gruncie rzeczy wyrazem woli mieszczaństwa, a nie jak to dawniej prymitywizowano przedstawiając jako konflikt polsko-niemiecki).

Można się zastanawiać, czy Łokietek najzręczniej rozegrał sprawę z możnowładczym rodem Święców, faktem jest że uruchomiło to serię zdarzeń, której zwieńczeniem była utrata Pomorza Gdańskiego na rzecz Krzyżaków, czemu Łokietek nie umiał zapobiec.

Szczęśliwie dla Łokietka księżę Henryk głogowski zmarł w 1309 roku i po pewnych perturbacjach rycerstwo wielkopolskie wezwało Łokietka do władzy. Jednak oznaczało to raczej wybór mniejszego zła niż umiłowanego władcy, a z opozycją tej dzielnicy zmagał się jeszcze kilkadziesiąt lat później Kazimierz Wielki.
Sojusz z Litwą z 1325 r. był ryzykowny, gdyż narażał Polskę na zarzut współpracy z poganami przeciw chrześcijanom - Krzyżakom. Krytykom Łokietek pomógł znakomicie najeżdżając przy pomocy rzeczonych pogan chrześcijańską Brandenburgię w roku następnym - korzyści to nie przyniosło, a fatalnie popsuło nam opinię w Europie.

Spokój nie mógł trwać długo, więc kolejnego roku Łokietek najechał Mazowsze, co popchnęło tamtejszych książąt do przyjęcia zwierzchnictwa czeskiego w nadziei ratunku przed polskim królem. Zręczne to było nadzwyczajnie.

Rok 1329 nie mógł przecież minąć bez jakiegoś najazdu, więc Łokietek zaatakował krzyżacką ziemię chełmińską w tym samym czasie, kiedy Krzyżacy prowadzili oficjalną krucjatę przeciw naszym litewskim sojusznikom. Nasi wrogowie chyba nie mogli uwierzyć własnemu szczęściu jaki prezent zrobił im polski władca - zarzuty o współdziałaniu z poganami przeciw chrześcijanom, aluzje o nożu w plecy itp. żwawo pomknęły przez Europę. Dodatkowo doprowadziło to do sojuszu Krzyżaków z Czechami. Każde z tych państw było w pojedynkę dla nas za silne i mogło nas zgnieść, zaś ich koalicja to już była gwarantowana mogiła. Straciliśmy w dodatku ziemię dobrzyńską i Kujawy, które zajął Zakon. W kolejnych latach krzyżackie ofensywy wbijały się głęboko w nasze ziemie, czemu Łokietek nie potrafił zabobiec.

Umierając w 1333 roku zostawił Polskę w katastrofalnym położeniu - złożoną z zaledwie dwu dzielnic, co było ułamkiem Polski Krzywoustego*), w stanie przegrywanej wojny, otoczoną przez przeważających wrogów, izolowane na arenie miedzynarodowej, ze zszarganą reputacją, z pustym skarbcem i z połową państwa mocno nieufną wobec tronu.

Trzeba jasno powiedzieć, że do tak fatalnego położenia Władysław Łokietek ogromnie sam się przyczynił. Mam wrażenie, że do końca życia w pewnym sensie nie potrafił przeskoczyć mentalnie granicy między lokalnym książątkiem dzielnicowym tłukącym się z kuzynami o jakiś gród czy parę wsi, a politykiem skali europejskiej.

Osiągnął wiele, jeśli zważymy, że był zaledwie jednym z pięciu synów drobnego, co tu ukrywać - peryferyjnego księcia, a umarł szczęśliwie jako król Polski. Szczęśliwie - bo możliwe, że gdyby pożył jeszcze parę lat, to doprowadziłby do ostatecznej katastrofy i rozpadu dopiero co "zjednoczonej" Polski. Na szczęście jego syn - Kazimierz zwany Wielkim umiał wyciągnąć wnioski z błędów rodzica. Ale to już zupełnie inna historia...
__________________________________________
*) a mówimy o zjednoczeniu Polski! Tymczasem poza Polską znajdowały się: Śląsk, Pomorze Gdańskie, Pomorze Szczecińskie, Mazowsze oraz pomniejsze ziemie w rękach krzyżackich.

1 komentarz: