wtorek, 26 października 2010

Groby


Byłem dziś na cmentarzu u dziadków. Nie lubię chodzić na 1 listopada, zawsze wybieram się wcześniej. Nie podoba mi się "świętowanie na sygnał", zwłaszcza że dziś wydaje się to służyć głównie temu, żeby handlarze wiedzieli kiedy rozstawiać swoje kramy.

Wielu ludzi zdaje się nie dostrzegać niestosowności łączenia chęci upamiętnienia przodka przez udekorowanie miejsca jego spoczynku ze skrupulatnym porównywaniem cen i wyszukiwaniem na którym straganie będzie tańsza wiązanka, a na którym mniej zapłacą za światełka. Bliskiego upamiętnić, a wykosztować się przy tym jak najmniej. :-( A swoją drogą - światełka... Szedłem wzdłuż straganów coraz bardziej zrezygnowany: wszędzie to samo - świeczki przepoczwarzone w takie same koszmarne, kiczowate pokraki, aż po bizantyjskie krzyżówki latarni kolejowej z tortem weselnym.

Dawniej, kiedy kogoś stać było na trwały grobowiec, zamieszczał tam zwykle jakieś informacje o zmarłym, kim był, czym się zajmował, czego dokonał, przekazem pisemnym lub symbolicznym. Dla historyków taka kopalnia informacji to błogosławieństwo. Człowiek o znacznych dokonaniach mógł liczyć, że w jakiejś książce o nim wspomną i jakaś pamięć o nim przetrwa. Szary człowiek nie mógł na takie upamiętnienie liczyć, więc próbował zostawić po sobie jakiś ślad fundując trwały nagrobek z informacją o sobie. Milionów na trwały nagrobek stać nie było i nie pozostawili po sobie żadnego śladu, rozwiewajac się w smugę szarego pyłu. Dziś dostępność murowanych nagrobków z trwałego materiału jest o wiele większa niż dawniej i znacznie więcej ludzi może sobie takowy sprawić. Jednak kiedy przyglądamy się współczesnym grobom uderza ubóstwo informacji: imię, nazwisko, rok urodzenia i rok śmierci, czasem wizerunek (fotografia na porcelanie lub grawerunek na płycie). Na ogół ani słowa o zawodzie, kim był, co robił, u kobiet z reguły nie podawane jest nazwisko panieńskie. I widać np. grób z napisem po lewej Jan i Anna Malinowscy, a po prawej Zofia Wiśniewska. A co ci ludzie mieli wspólnego? Zapewne krewni, ale coś bliżej? Nieboszczka Wiśniewska to kim była dla małżonków Malinowskich - teściowa, ciotka, kuzynka, KTO? Choć czasem można znaleźć perełki np. prof. mgr Iks Iksiński.

Uderzający jest kontrast między bombastycznym nagrobkiem - tony marmuru, brązy, mnóstwo pieniędzy zabranych do grobu i skąpe: "Jan Kowalski, ur. zm.". No i co z tego że Jan Kowalski? Jaki jest sens takiego grobowca który nic nam nie mówi o leżącym tam człowieku, poza tym że żył, oraz miał dużo pieniędzy i kiepski gust ? Stare porzekadło mówi, że trumna kieszeni nie ma, ale należy to chyba zmodyfikować: trumna może nie ma, ale grobowiec ma że ho ho! przepaściste!

A obok nekropolijnych pałaców rozmywane przez deszcz kopczyki trawy zasypane uschniętymi liśćmi, z przewróconym spróchniałym krzyżem, anonimowe, czekające na dzień, kiedy przyjmą nowego człowieka. Może on będzie miał więcej szczęścia i jego nazwisko dłużej przetrwa... A może to nie ma żadnego znaczenia?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz