czwartek, 14 października 2010

Jak się prawo u nas tworzy



Pod powyższym adresem można znaleźć piękny opis tego, jak się w naszym kraju tworzy prawo na pilne polityczne zamówienie.

Co smakowitsze cytaty:

"- Wiem, że opinia naszych prawników jest negatywna. Ale to sprawa tak ważna społecznie, a premier oczekuje, że ustawę uchwalimy bez poprawek - tłumaczył przed rozpoczęciem posiedzenia przewodniczący komisji Władysław Sidorowicz."

"Senatorzy - czterech na sali, przy ok. 20 gościach ze strony rządowej - popędzali własnego prawnika, żeby szybciej uzasadniał zarzuty. Każdy jednomyślnie odrzucali. Niektóre zanim prawnik zdążył wypowiedzieć."

"- Ryzyko, że ktoś bez złych intencji wprowadzi na rynek coś, co mieści się w definicji środka zastępczego, choć nie jest dopalaczem, istnieje. Każdy to przyzna - odpowiedział prezes Berek. - Jednak ryzyko jest znikome."

"senacki prawnik udowadniał: - Ustawa jest tak sformułowana, że może spowodować zakaz reklamy nawet kawy, herbaty czy napojów energetycznych. (...) Prezes Berek: - Reklamy napojów energetycznych nikt nie będzie zabraniał."

"Senacki prawnik zarzucał, że ustawa może być niezgodna z konstytucją. Art. 42 ust. 3 - każdego uważa się za niewinnego, dopóki jego wina nie zostanie stwierdzona prawomocnym wyrokiem sądu. Nowa ustawa pozwala nakładać kary w przypadku "stwierdzenia wytwarzania lub wprowadzania do obrotu środka zastępczego lub produktu, co do którego zachodzi podejrzenie, że jest środkiem zastępczym". W dodatku tego nie będzie stwierdzał sąd ale urzędnik. A sąd nie będzie tego mógł zweryfikować.
Prawnik przywołał też art. 2 konstytucji o "sprawiedliwości społecznej". To zaś z powodu wysokich kar przewidzianych ustawą - od 20 tys. do miliona złotych. - Są zbyt dolegliwe - mówił Gil. Porównał do karania za posiadanie narkotyków - gdzie grzywna to od 100 złotych do 360 tys. złotych.
- Wysokie kary są zgodne z intencjami rządu - skwitował prezes Berek. Mówił, że liczy się ich prewencyjny charakter."

Przerażająca jest ta pogarda dla jakości prawa, dla kultury prawnej. Przez dwa lata dopalacze jakoś ekipie rządzącej nie przeszkadzały, za to teraz, kiedy zbliżają się wybory samorządowe i trzeba "przykryć" sprawę Palikota, urządza się w gruncie rzeczy happening na użytek "ciemnego ludu". A że chodzi tylko o efekt medialny, to działa się na łapu-kacapu, nie bacząc na koszty. Po jednej stronie mamy coś co będzie źródłem prawa - ustawą z niebezpiecznymi dla obywateli zapisami, a po drugiej oburzajacy cynizm rządowego urzędnika, który zasadnicze wątpliwości zbywa gołosłownymi deklaracjami. Podkreślmy: urzędnika, który za nasze pieniądze powinien służyć państwu czyli dobru wspólnemu, a wygląda na to, że w tym przypadku realizuje polityczne zamówienie jednej ekipy.

Radujmy się.

EDIT:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz